Sesyjny basista Pink Floyd wspomina absurdalną sesję z Michaelem Jacksonem

/ 8 sierpnia, 2023
fot. White House Photo Office


Wielkie gwiazdy mają różne fanaberie. Przekonał się o tym basista znany z koncertowego składu Pink Floyd.


Guy Pratt najlepiej znany jest jako basista, który koncertował z Pink Floyd po odejściu Rogera Watersa i brał udział w nagraniach studyjnych. Pratt z muzykami Pink Floyd związany jest do dziś. W zeszłym roku wziął udział w nagraniu singla „Hey Hey, Rise Up!”, gra w zespole Saucerful of Secrets Nicka Masona, a także poślubił córkę Richarda Wrighta.

W latach 90. Pratt był rozchwytywanym muzykiem sesyjnym. Wziął udział w nagraniu płyty „Like A PrayerMadonny, a wkrótce potem dostał telefon z zaproszeniem na sesję u Michaela Jacksona. W wywiadzie dla „Vintage Rock Pod” Guy Pratt wspomina jednak, że gdy zjawił się w studiu Jacksona nie było. Sytuacja ta powtórzyła się kilkakrotnie:

Zdarzyło się tak ze trzy razy, w końcu powiedziałem: „Powiedzcie mi, czego chce, żebyśmy mogli pójść do domu”. Następnego dnia dostałem telefon: „Michael jest w studiu, nigdzie się nie ruszamy”. Popędziłem więc tam, ale Michael właśnie wyszedł. Tym razem było jednak inaczej. Był tam potężny Samoańczyk, bardziej wyglądający na ochroniarza. Siedział w rogu przy konsolecie i nie pozwalał mi się zbliżyć. Zagrałem więc swoją partię, on się pochylił i powiedział: „Myślę, że Michaelowi się spodoba”. Jakimś cudem wiedział dokładnie, czego Michael oczekuje po partii basu. Potem zdałem sobie sprawę, że ten facet gadał z kimś schowanym za konsoletą. Tym kimś był Michael Jackson, ale osobiście go nie poznałem. Michael przechodził wówczas przez okres, w którym się przed wszystkimi chował.

Partie basu Guya Pratta można usłyszeć na płycie „HIStory: Past, Present and Future, Book IMichaela Jacksona z 1995 roku.

KOMENTARZE

Przeczytaj także