Sebastian Bach przerwał wywiad, bo uznał, że dziennikarz obraził Roba Halforda. Sam Halford miał jednak inne zdanie.
Kilka tygodni temu w programie „Sex, Drugs & Rock’n’roll Show” gościł Sebastian Bach. Rozmowa szybko jednak przyjęła niefortunny obrót.
Dziennikarze rozmawiając przez Zoom z artystą zapytali, jak dba o głos. On odparł, że dużo ćwiczy, przyznał też, że jedyną osobą, którą zna, a która nie musi dbać o swój głos jest Rob Halford z Judas Priest. Dziennikarz na to zażartował:
Pewnie ma jakieś gejowskie ćwiczenie, o którym nie chce ci powiedzieć. Może płucze gardło spermą.
Sebastian Bach poczuł się tym urażony:
Rob Halford jest moim przyjacielem, mógłbyś sobie darować te komentarze.
Chwilę później zakończył rozmowę. Sęk w tym, że wyłączył kamerę, ale nie wiedział jak wylogować się z Zooma.
Tydzień później gościem tego samego programu był sam Rob Halford. Dziennikarze opowiedzieli mu tę historię, na co on genialnie zareagował, mówiąc:
Trzy rzeczy. Pierwsza: niedawno rozmawiałem na Zoomie z Sebastianem i on, jak to on nie miał pojęcia, jak obsługiwać Zoom. Przystawił twarz do kamery, że mogłem zajrzeć mu w nos, wrzeszczał na żonę i dzieci, istne pandemonium. Druga: nie płuczę tylko od razu połykam. Trzecia: Zawsze chciałem być bohaterem roastu i kiedy skończy się ta pandemia, posadźcie mnie na fotelu i zroastujcie. Będę zaszczycony.
Poniżej możecie obejrzeć rozmowę z Halfordem.