Sam Fender ostro o branży muzycznej: „To ustawka”

/ 24 lutego, 2025

Sam Fender skrytykował branżę muzyczną, nazywając ją „ustawką”.


Muzyk, pochodzący z niewielkiego miasta w północno-wschodniej Anglii, uważa, że artyści z klasy robotniczej rzadko osiągają sukces, ponieważ nie stać ich na koncertowanie, a ich muzyka nigdy nie zostanie usłyszana. W rozmowie z „The Sunday Times” powiedział:

Branża muzyczna to w 80–90 procentach dzieci z prywatnych szkół. Dziecko z mojego miasta nie może sobie pozwolić na trasę koncertową, więc jest pewnie tysiące ludzi piszących piosenki dziesięć razy lepsze od moich, z mocnymi tekstami o kraju, ale nigdy ich nie usłyszymy, bo ten system jest ustawiony.

Muzyk dodał, że temat nierówności klasowych rzadko pojawia się w dyskusjach:

Ludzie uwielbiają mówić o przywilejach – białych, męskich czy heteroseksualnych. Ale rzadko mówi się o klasie społecznej. Dlatego właśnie młodzi chłopcy dają się uwieść demagogom takim jak Andrew Tate.

Fender uważa, że chłopcy z biednych miast czują się odrzuceni:

Cały czas słyszą, że to oni są problemem. Mówi się im, że są uprzywilejowani, choć nie mają nic. A potem przychodzi ktoś taki jak Tate i mówi im, że są coś warci. To działa.

W tym miesiącu Fender wydał swój trzeci album „People Watching”. Przyznał też, że ma mnóstwo napisanych piosenek i już pracuje nad kolejnym krążkiem.

KOMENTARZE
Tagi:

Przeczytaj także