Nazwisko Rogera Watersa trafiło na internetową listę „wrogów Ukrainy”. Profil muzyka pojawił się na portalu Myrotworec. Wszystko przez wywiad, którego udzielił rosyjskiej gazecie „Izwiestia” przed dwoma, tegorocznymi koncertami. Dzisiaj artysta zagra w Sankt Petersburgu, natomiast w piątek – w Moskwie.
Waters poruszył w nim kwestię aneksji Krymu przez Rosję i bronił takiej decyzji. Muzyk stwierdził, że działania Moskwy były tylko odpowiedzią na prowokacyjne postępowanie Ukrainy. Dodał także, że istnieje wiele „umów oraz dokumentów”, które potwierdzają, że protesty na Majdanie w Kijowie (2013-2014), czyli tzw. Euromajdan, były sterowane przez Stany Zjednoczone.
Nic więc dziwnego, że takie słowa Rogera Watersa – które podała rosyjska agencja TASS – odbiły się szerokim echem na Ukrainie i nie spodobały się wielu osobom uważającym, że teren Półwyspu Krymskiego jest nielegalnie okupowany przez Rosję.
Wspomniany portal w następujący sposób uzasadnił umieszczenie muzyka na liście wrogów kraju:
[Uprawia] propagandę przeciwko Ukrainie, próbuje kwestionować integralność terytorialną kraju i bierze udział w próbach uprawomocnienia rosyjskiej aneksji Krymu.
Manifest Watersa
Były lider formacji Pink Floyd wystąpił 3 sierpnia w krakowskiej Tauron Arenie, a dwa dni później – 5 sierpnia – zagrał w trójmiejskiej Ergo Arenie w ramach trasy koncertowej „Us+Them”, podczas której artysta promuje wydany w ubiegłym roku album „Is This the Life We Really Want?”. Roger Waters odniósł się – w trakcie drugiego polskiego koncertu – do sytuacji politycznej w naszym kraju.
Podczas dziesięciominutowej przerwy, która dzieli dwie części koncertu, na telebimie wyświetlany jest manifest ideologiczno-polityczny muzyka. Nie inaczej było w Trójmieście, gdzie wyświetlono następujący komunikat: Uwolnijcie media, uwolnijcie sądy, konstytucja, konstytucja, konstytucja.
Relację z koncertu Rogera Watersa znajdziecie w najnowszym, wrześniowym, numerze „Teraz Rocka”, który dzisiaj trafił do sprzedaży.
szy