Zaledwie tydzień po tym, jak Lorde ogłosiła trasę koncertową – która obejmowała również występ w Izraelu – poinformowała w specjalnym oświadczeniu, że po wielu rozmowach i przemyśleniu sprawy, zdecydowała się występ odwołać. Najpierw była atakowana za samo jego ogłoszenie, a następnie – już przez inne grupy osób – za odwołanie.
Członkowie Decapitated oczyszczeni z zarzutów
W związku z coraz większą krytyką spływającą na młodą piosenkarkę, grupa osób związanych z muzyką, filmem czy mediami postanowiła wystosować list otwarty, w którym broni decyzji Lorde. Podpisali się pod nim chociażby Roger Waters, Peter Gabriel, Tom Morello czy Brian Eno. W liście opublikowanym na stronie „The Guardian” przeczytać możemy:
Piszemy w celu okazania wsparcia Lorde, która publicznie poinformowała, że nie będzie grała koncertu w Izraelu, a która została okrzyknięta „bigotką” w artykule opublikowanym w „Washington Post” (z 1 stycznia). Jego autorem jest Shmuley Boteach, który otwarcie popiera nielegalne działania Izraela i który podziękował Donaldowi Trumpowi za „zelektryzowanie świata” – mowa o uznaniu Jerozolimy własnością Izraela, co jest niezgodne z międzynarodowym prawem.
Na koniec wzięto w obronie Lorde:
On [Boteach – przyp. mg] nie ma prawa nauczać artystów o prawach człowieka. Ubolewamy nad taktyką zastraszania, której używa się do obrony niesprawiedliwości, jaka spadła na Palestyńczyków i nad próbami tłumienia wolności sumienia artystów. Popieramy prawo Lorde do zajęcia stanowiska w sprawie.
Poza wspomnianymi, pod listem podpisało się wielu aktorów, reżyserów, pisarzy, kompozytorów i innych ludzi związanych z szeroko rozumianą kulturą. Coraz częściej środowiska niezgadzające się z polityką Izraela starają się wpływać na artystów, żeby ci nie grali tam koncertów – w podobnej sytuacji znalazł się chociażby Nick Cave.
mg