Płyta. Jimmy Eat World, Stay On My Side. Ich wcześniejsze nagrania mnie nie zainteresowały, odebrałem to jako taki amerykański pop/punk rock. Natomiast ta EP-ka jest fenomenalna. Piękne melodie, świetnie grają, bardzo fajnie zrealizowane nagrania. Jest „brud”, ale taki szlachetny. Słychać, że zespół dojrzewa i idzie swoją własną drogą.
Książka. Neil Gaiman, Amerykańscy bogowie. Wspaniale napisana powieść fantasy. Niezwykła opowieść o Stanach. Bohaterami są tu bogowie różnych religii – ci, w których wierzono, zanim przybyli biali, ci przywiezieni kiedyś przez osadników i nowe amerykańskie bóstwa. Jest wędrówka i odkrywanie tajemnic. Czytałem to w czasie wakacji w Grecji i dopóki nie skończyłem, ciężko było mnie namówić wieczorem na wypad do tawerny.
Film. Sin City – miasto grzechu (Frank Miller’s Sin City), reż. Robert Rodriguez, Frank Miller, Quentin Tarantino. To po prostu trzeba zobaczyć. Być może ten film to nawet jakiś przełom w historii kina. Robert Rodriguez zakochał się w komiksie Franka Millera i zrobił – używając komputerowej techniki i jakichś blue boxów – kryminał (czy może thriller), w którym zagrali wspaniali aktorzy, jak Bruce Willis czy Mickey Rourke. Takie „posttarantinowskie” opowieści i nowe podejście do obrazu, świat odrealniony, ale jakby dobrze znany.
REDAKCJA