Robb Flynn (Machine Head) o zespole, z którym koncertowanie wpędziło go w alkoholizm

/ 14 grudnia, 2021
fot. Steve Brown

Lider Machine Head wie, że życie na trasie do najłatwiejszych nie należy. Szczególnie gdy koncertuje się z imprezową ekipą.


Podczas rozmowy z NFR Podcast Robb Flynn opowiedział o tym, jak zmienił się z abstynenta w alkoholika. Okazało się, że wpływ mieli na to muzycy z zespołu, z którym wraz z Machine Head wspólnie koncertowali.

Flynn powiedział:

To coś [nadużywanie alkoholu], do czego w swoim życiu wracałem raz za razem. Przez pierwsze kilka lat, gdy koncertowałem, byłem trzeźwy jak świnia, nie piłem nawet po koncercie, miałem paranoję na punkcie utraty głosu. A potem pojechałem w trasę z Panterą… Od tego momentu piłem cały czas. Wypijałem od siedmiu do dziesięciu kieliszków wódki przed występem i kolejne trzy lub cztery podczas występu na scenie.

Artysta przyznał, że początkowo nie był nawet świadom, że przed każdym koncertem wypija aż tak dużo. W końcu postanowił to sprawdzić: „Okazało się, że to było siedem shotów. Rozwaliło mi to łeb”. Flynn przyznał, że jednym z powodów, dla których sięgał po wódkę w czasie tras koncertowych, był fakt, że fatalnie spał podczas przejazdów autokarem i próbował w ten sposób poprawić sobie samopoczucie.

Później Flynn dodał, że zaczął walczyć z nadużywaniem alkoholu:

Robiłem to od tak dawna, że czułem się dziwnie, wychodząc na scenę na trzeźwo. A potrafiłem grać świetnie. Mój głos miał w sobie to „coś”… Ale innym razem wódka mi pomagała, bo gardło mnie bolało, a alkohol je rozluźniał.

Lider Machine Head powiedział, że obecnie na trasach jest trzeźwy i wychodzi mu to na dobre. Czuje się lepiej, a ostatecznie nawet lepiej śpi. Zaznacza, że ważne jest, aby robić swoje i nie przejmować się hejtem. Wtedy presja jest dużo mniejsza i łatwiej o życie w trzeźwości. Dodał jednocześnie, że nie rzucił całkowicie alkoholu – w studiu nagraniowym lubi sięgnąć po jedno czy dwa piwa.

KOMENTARZE

Przeczytaj także