Wydany w 1984 roku album „Ride the Lightning” to wydawnictwo kultowe, które miało wpływ na późniejszą karierę Metalliki i odcisnęło swoje piętno na całym thrash metalu. To w końcu płyta, z którą wiąże się wiele historii i ciekawostek, które każdy fan zespołu bezsprzecznie powinien znać.
O kultowości debiutu Metalliki, płycie „Kill’em All” powiedziane i napisane zostało chyba wszystko. Choć jestem wielkim fanem tego wydawnictwa, zgadzam się z tymi, którzy mówią, że „Ride the Lightning” jest wydawnictwem zwyczajnie lepszym – bardziej złożonym pod względem struktur, mającym dojrzalsze teksty i w końcu stanowiące dowód na ogromny rozwój, jaki nastąpił w zespole przez zaledwie kilka lat.
Obecnie drugi longplay Metalliki, który ujrzał światło dzienne 27 lipca 1984 roku, uznawany jest za dzieło ikoniczne – mający wpływ na dalszą karierę zespołu, ale również ważny dla całego thrash metalu. Takie utwory jak „Fade to Black”, „Creeping Death” czy „The Call of Ktulu” nawet dzisiaj brzmią świeżo i nowatorsko, wciąż ekscytują miłośników ciężkich brzmień.
Z płytą „Ride the Lightning” i okolicznościami jej powstania wiąże się wiele fascynujących historii oraz ciekawostek. Oto niektóre z nich:
1. Zainspirowany przez Stephena Kinga
Nazwa została zainspirowana fragmentem książki Stephena Kinga „Bastion”, którą Kirk Hammett czytał w czasie prac nad albumem.
Był taki fragment, w którym ten facet w celi śmierci mówił, że czeka na „przejażdżkę” piorunem. Pamiętam, że pomyślałem: „Wow, co za świetny tytuł piosenki”. Powiedziałem o tym Jamesowi i tak powstał nie tylko utwór pod takim tytułem, ale i cały album.
– powiedział gitarzysta w wywiadzie dla magazynu „Rolling Stone”.
2. Tęsknota za domem
Dzięki znajomościom Larsa Ulricha zespół był w stanie nagrać album w Danii. Po kilku tygodniach amerykańska część zespołu zaczęła tęsknić za domem.
Duńczykowi łatwo było się dopasować, ale nie było to takie łatwe dla trzech Amerykanów. Doświadczyliśmy swoistego szoku kulturowego. Tak naprawdę nie mieliśmy nic innego do roboty poza pracą nad muzyką i piciem piwa Carlsberg.
– przyznał Hammett, i dodał:
Tęsknota za domem była – choć to może nieco za duże słowo – depresyjna. Na pewno cała ta sytuacja miała wpływ na proces nagrywania „Ride the Lightning”.
3. Hetfield nie chciał śpiewać
James Hetfield nie chciał grać na gitarze i śpiewać na albumie. Od początku twierdził, że jest gitarzystą i na pierwszym etapie funkcjonowania Metalliki chciał nim pozostać. Wiedząc to zespół zaproponował obowiązki wokalisty występującemu w Armored Saint Johnowi Bushowi.
Ten odrzucił tę propozycję, ponieważ jego zespół dobrze sobie radził w tym czasie. Hetfield nie miał wyboru i musiał ponownie łączyć obowiązki gitarzysty i wokalisty.
Czy żałuję, że odmówiłem? Zawsze mówię ludziom, że Armored Saint się rozwijał i dobrze nam szło, a ci goście byli moimi dobrymi kumplami. Pamiętajmy, że to nie była Metallica z 1987 roku, rzecz miała miejsce kilka lat wcześniej.
– powiedział Bush „Metal Hammerowi”.
4. Pisana w trudnym momencie
„Fade to Black” jest jedną z pierwszych ballad, jakie Metallica kiedykolwiek napisała. Poruszała tematy depresji i samobójstwa. Kiedy Hetfield pisał te słowa, były one dla niego bardzo bliskie, ponieważ zespół zmagał się ze sporymi problemami. Przed koncertem w styczniu 1984 roku cały sprzęt Metalliki został skradziony (ostatecznie swoim zestawem muzyków podratował Anthrax).
Kiedy pisałem „Fade to Black”, to było prawdziwe. Coś w stylu: „Jak ja, ku*wa, nienawidzę życia”. Nasz sprzęt został skradziony i nie możemy spełnić naszego marzenia, nie uda nam się dotrzeć do Europy.
– wspominał wokalista w wywiadzie dla „So What!”.
5. Utwór, za którym nie przepadają
Metallica zagrała na żywo „Escape” dopiero 28 lat po wydaniu „Ride the Lightning”. Po raz pierwszy wykonali go na Orion Festival w 2012 roku, kiedy to zaprezentowali album w całości. Hetfield zapowiedział wówczas „utwór, którego nigdy nie chcieliśmy zagrać na żywo”.
W tamtym czasie myśleliśmy, że napiszemy piosenkę, która będzie nieco bardziej przystępna i melodyjna, a mniej metalowa. Była też w tonacji A, co jest dla nas dość rzadkie. […] Piosenka była w zasadzie próbą napisania czegoś, co przyciągnęłoby uwagę radia. Ale tak naprawdę nigdy nam się to nie udało. Zignorowali ten kawałek… podobnie jak wszystkie pozostałe!.
– przyznał Kirk Hammett w rozmowie z „Guitar World”.