Jeżeli będzie dobra okazja, albo nastąpi jakaś drobna zmiana i nagle każdy z nas pomyśli: "chciałbym, aby to się wydarzyło" – to się wydarzy – mówi perkusista grupy, Nick Mason. Odpowiednią okazją mogłoby być coś na skalę Live 8 – przyznaje muzyk.
Zespół miał szansę pojawić się razem na scenie w maju. W Londynie odbył sie wtedy koncert poświęcony pamięci pierwszego lidera grupy, Rogera "Syda" Barretta. Wtedy jednak muzycy wystąpili osobno – najpierw Roger Waters, później pozostali członkowie Pink Floyd. Mason tłumaczy to innymi zobowiązaniami. Roger miał następnego dnia koncert, więc musiał wyjść wcześniej, Dave (Gilmour) mógł przyjść dopiero późno wieczorem… Wszystko sprzysięgło się przeciwko nam, ale nie była to sprawa typu "nie chcemy razem grać".
Cóż, kto chce, niech wierzy.
jor