Magazyn „Rolling Stone” poinformował, że Seattle Repertory Theatre pracuje nad musicalem opowiadającym historię „znakomitego muzyka grunge’owego i jego rywala, który mógł go zabić”. Akcja sztuki ma rozgrywać się w Seattle na początku lat 90.
Perkusista Foo Fighters ma żal do Dave’a Grohla
Praca nad spektaklem jest na wczesnym etapie, nie ujawniono jeszcze obsady, daty premiery, ani szczegółów scenariusza, jednak wiadomo, że twórcy chcą wykorzystać w swoim dziele muzykę grup takich, jak Nirvana, Soundgarden, Alice In Chains, Smashing Pumpkins i innych, ważnych dla nurtu grunge, zespołów.
Od lat krążą pogłoski o przeniesieniu piosenek Kurta Cobaina na Broadway, jednak jak dotąd jego muzyka nie została wykorzystana w musicalu.
Biograf Nirvany, Charles R.Cross, tłumaczy skąd taka popularność zespołu w dzisiejszych czasach:
Muzyka Kurta i Nirvany uważana jest przez niektórych za najwspanialszą w nowoczesnym rocku. Albumy wciąż się sprzedają, a o jej wpływie na brzmienie innych zespołów, możemy przekonać się, słuchając radia. Stoi za tym kilka powodów, a najważniejszy jest taki, że Kurt stworzył niezwykłe piosenki, które poruszyły tak wielu ludzi.
O fenomenie Nirvany wypowiadał się także niedawno Butch Vig – perkusista Garbage i nowej supergrupy 5 Billion In Diamonds, który wyprodukował takie albumy, jak „Nevermind” Nirvany, „Gish” Smashing Pumpkins czy „Dirty” Sonic Youth.
Co cztery czy pięć lat wybijają się zespoły, które robią wokół siebie szum i mają w sobie tę pierwotną energię, która przyciąga do nich ludzi. Czy wśród nich może być kolejna Nirvana? Możliwe.
A jakie cechy musiałaby według Butcha Viga mieć nowa Nirvana?
Musieliby mieć zabójcze piosenki! Nirvana pojawiła się w odpowiednim czasie. Pojawili się na przełomie lat 80. i 90., kiedy ludzie szukali czegoś świeżego, a Kurt wstrzelił się w emocjonalnego ducha czasów. Czy mu się to podobało, czy nie, stał się rzecznikiem porzuconych. Dziś wiele osób czuje się odtrąconych, a jak mogą to wyrazić za pomocą muzyki? Nie wiem.
Butch Vig przyznaje, że dzisiaj ludzie słuchają inaczej muzyki niż 20 lat temu.
Przeczytałem, że ludzie słuchają teraz tylko 45 sekund piosenki i przeskakują do następnej. Potrafią dotrwać do refrenu i tyle.
Czy przeniesienie muzyki Nirvany na deski teatru to jednak dobry pomysł? Odpowiedzcie w poniższej sondzie.
rf