Gitarzysta Motörhead wspomina, jak próbował skontaktować się z Lemmym tuż przed jego śmiercią.
Niedługo minie pięć lat od śmierci Lemmy’ego Kilmistera z Motörhead. Lider zespołu zmarł zaledwie kilka tygodni po zakończeniu trasy i nawet jego koledzy z zespołu byli zaskoczeni tak szybkim obrotem spraw.
W wywiadzie dla Eddiego Trunka gitarzysta Phil Campbell wspomina:
Jak zwykle zadzwoniłem do Lemmy’ego w jego urodziny, ale nie odebrał telefonu. Skontaktowałem się więc z [menadżerem] Toddem i zapytałem „jak się ma Lem?” A on odparł: „Nie najlepiej. Może razem z Mickiem wpadniecie tutaj go podnieść na duchu”. Jakieś 30 minut później Todd zadzwonił jeszcze raz i przekazał mi złą wiadomość. Wszystko potoczyło się bardzo szybko pod koniec i tak chyba jest najlepiej.
Phil wspominał też ostatnią trasę Motörhead:
Niektóre koncerty były ciężkie, ale nie były złe. Zdarzało się zawalić jakiś numer, ale ogólnie koncerty aż do samego końca były fantastyczne. Czuć było, że Lem daje z siebie wszystko.
Lemmy Kilmister stał na czele Motörhead od samego początku zespołu w 1975 roku aż do swojej śmierci, 28 grudnia 2015 roku.