Jakieś półtora roku temu mieliśmy w T.Love dłuższą przerwę. Nagromadziło mi się trochę kompozycji i pomyślałem, że coś sobie nagram… Nigdy wcześniej nie śpiewałem, ale stwierdziłem, że jakoś mi to wychodzi. Od pomysłu płyty do jej wydania upłynął rok, więc tempo było dosyć szybkie… W międzyczasie jeszcze chodziłem na lekcje śpiewu i ustawianie głosu – tak mi opowiada Jacek Perkowski, gitarzysta formacji Muńka Staszczyka, o okolicznościach powstania swego, wydanego ostatnio, solowego albumu, Perkoz. W sesji nagraniowej wzięli udział doborowi muzycy, jak Olaf Deriglasoff czy Andrzej Smolik. Poprosiłem, żeby mi zagrali rzeczy, które wymyśliłem. Bo na przykład nie czułem się na siłach, żeby nagrać wszystkie basy… Płyta zawiera wyłącznie kompozycje Perkowskiego i lokuje się w poprockowym nurcie. Lubię fajne piosenki oparte na jakimś rockowym riffie. Nie wiem, na ile mi to się udało, ale przynajmniej próbowałem tak to zrobić… Z perspektywy czasu wydaje mi się, że czasami to brzmi za łagodnie… Ale chciałem, żeby to było lekkie. Ja po prostu lubię mainstream. Perkoz to piosenki autorskie mojego rozmówcy – 8 rano, Wróć do domu czy Nas nie znajdą, ale trafiamy też na utwory z tekstami, które napisali inni. Dwa wyszły spod pióra Muńka Staszczyka: Minimal i Wiesz, że chcę… Może następną płytę zrobię wyłącznie z moim autorskim materiałem? Nie czułem się dostatecznie pewnie jako tekściarz, żeby to pociągnąć. Nie chciałem też, żeby się to przeciągało, uważam, że długie cyzelowanie pewnych rzeczy może być tak samo niekorzystne jak zbyt szybkie działanie. Ta płyta dała mi jakąś pewność, wiem już, co mogę sam robić i czego chcę w tekstach. Potrafię już wyskrobać coś lepszego niż wcześniej… Pytam, jak mu się współpracowało ze Staszczykiem w tej nowej dla nich obu sytuacji? Muniek ma dużą sprawność w pisaniu tekstów, wydaje mi się, że czasami potrafi napisać lepszy tekst na zamówienie niż dla siebie samego – odpowiada ze śmiechem Jacek.
WIESŁAW KRÓLIKOWSKI