Zakk Wylde przez wiele lat grał na gitarze z Ozzym Osbourne’em, a ostatnio powrócił do koncertowego składu jego zespołu.
Marilyn Manson wyjawia, dlaczego wyrzucił Twiggy'ego Ramireza
Gdy po raz pierwszy Zakk stanął na scenie obok Ozzy’ego, a było to w drugiej połowie lat 80., miał ledwie nieco ponad 20 lat i niemal żadnego doświadczenia z piciem. Kilka lat później zmagał się z poważnymi problemami alkoholowymi. Z nałogiem zerwał dopiero w 2009 roku.
Podczas niedawnego wywiadu dla SiriusXM Wylde wspominał, jak zaczął się jego problem:
Miałem 20 lat i jako jedyny imprezowałem z Ozzym. Wszyscy inni mówili „nie chcę się w to plątać, bo źle na niego działam”, ale ja z nim zawsze imprezowałem i zastanawiałem się, jak to możliwe, że nikt nie chce bawić się z Ozzym. Wtedy oni mówili: „Ty idioto, nie masz pojęcia, co się tam wyprawia”.
Tak więc balowałem z Ozzym i cały czas piliśmy. Sharon [Osbourne], którą nazywam „mamuśką”, bo była dla mnie jak matka, od kiedy ukończyłem 19 lat, zadzwoniła pewnego razu do [mojej żony] Barbarenne i zapytała: „Czy Zakk ma problem z alkoholem?”. Na co ona: „W żadnym wypadku, pije tylko mleko”. Sharon na to: „Już nie”. Wielu moich przyjaciół w tamtych latach poszło na studia, a ja udałem się na Uniwersytet Ozzy’ego Osbourne’a, który był jak „Menażeria” na sterydach.
Dzisiaj problemy Zakka i Ozzy’ego należą do przeszłości. Wylde ponownie gra na gitarze w zespole Ozzy’ego, który odwiedzi nas 26 czerwca 2018 roku w Tauron Arenie Kraków w ramach pożegnalnej trasy koncertowej. Czy zanim Ozzy na dobre pożegna się ze sceną, nagra jeszcze jedną płytę? Sam nie jest pewien. W „The Orange County Register” powiedział:
To nie jest opłacalne. Obecnie nagrywanie płyt to strata pieniędzy, ponieważ nikt ich nie kupuje. Mam kilka utworów – może po prostu je opublikuję? Ostatnio poszedłem do Sharon i powiedziałem: „Chcę nagrać album”, a niedługo później powiedziałem jej: „Nie chcę nagrywać albumu”. Nie mogę się zdecydować.
Ta wypowiedź idealnie komponuje się z kilkoma poprzednimi:
Mam już gotowe kilka kawałków. Ale dziś płyty się już nie sprzedają. Nagrywanie płyt przestało być intratne. Nigdy tak naprawdę to do mnie nie dotarło, bo kiedy nagraliśmy z Black Sabbath płytę „13” okazała się naszym pierwszym albumem numer 1 w Ameryce.
– powiedział Ozzy w wywiadzie dla Full Metal Jackie.
Chciałbym przygotować kolejny album. To jednak strata pieniędzy. Nikt tego nie kupuje. Obecnie nie trzeba wcale sprzedać dużo płyt, żeby wskoczyć na pierwsze miejsce. Wszystko więc zależy od tego, ile krążków sprzedasz – może nawet 30 czy 40! Nikt ich nie chce…
– to natomiast cytat z „Rolling Stone”.
rf