Ted Nugent w ostatnich miesiącach wielokrotnie podważał niebezpieczeństwo wynikające z rozprzestrzenienia się koronawirusa.
Mający w wielu sprawach radykalne poglądy Ted Nugent, amerykański wokalista i gitarzysta, w ostatnich miesiącach wielokrotnie wygłaszał tezy, że pandemia to mistyfikacja, a sam COVID-19 nie jest żadnym zagrożeniem dla ludzi.
Muzyk podczas ostatniego spotkania z fanami na Facebooku przyznał, że… sam zachorował, a walka z „niegroźnym” wirusem wcale nie była taka przyjemna:
Wszyscy mówili mi, że nie powinienem wam tego mówić. Przez ostatnie dni miałem objawy podobne do grypy. Myślałem, że umieram. To była katastrofa. Dziś otrzymałem pozytywny wynik. Mam to chińskie gówno. Głowa mi pęka, boli całe ciało.
Boże, co za wrzód na tyłku. Przez ostatnie kilka dni prawie nie mogłem wyczołgać się z łóżka… Więc tak, dzisiaj oficjalnie uzyskałem pozytywny wynik na obecność COVID-19.
Ted Nugent jest wielkim przeciwnikiem wprowadzania lockdownu w Stanach Zjednoczonych. Wielokrotnie sugerował, że zagrożenie płynące z rozprzestrzeniania się COVID-19 jest niewielkie, a wszystko jest tylko polityczną grą. Podważał nawet przedstawiane przez rząd dane dotyczące liczby zgonów spowodowanych przez koronawirusa.