Nick Cave & The Bad Seeds zawładnęli Łodzią [WIDEORELACJA]

/ 11 października, 2024


Koncerty Nicka Cave’a to przeżycie totalne. Artysta po raz kolejny zabrał nas do swojego niezwykłego świata.


Nick Cave And The Bad Seeds przyjechali do Polski w ramach promocji wydanego w tym roku albumu „Wild God”. Wczoraj zagrali w łódzkiej Atlas Arenie. Dziś (11 października) wystąpią w krakowskiej Tauron Arenie.

Widziałem Nicka Cave’a parokrotnie na żywo i zawsze jest to raczej obrzęd niż koncert; wydarzenie, które zostaje w pamięci na długo. Elektryczne napięcie pomiędzy publicznością a Cave’em, który większość koncertu spędza tuż przy fanach, wręcz niesiony na ich rękach, jest wprost namacalne. Zupełne przeciwieństwo wokalistki supportującego Dry Cleaning, która stała schowana za opadającymi włosami niemal nieruchomo przez cały koncert. Nick nie może pozwolić sobie na brak ruchu. No chyba, że zasiada przy fortepianie, co zdarzało się parokrotnie, ale i tak często w trakcie utworu od niego wstaje, wybiegając na skraj sceny.

Utwory z nowego albumu przemieszane zostały ze starszymi. Szczególnie złowieszczo zabrzmiał opowiadający o biblijnym potopie „Tupelo”, o ulicach zamieniających się w rzeki, gdy Nick zaczął krzyczeć „water, water everywhere, even in fucking Poland, baby”.

Pełny napięcia jest jak zawsze „Jubilee Street”, gdzie wraz z zespołem Cave buduje napięcie aż do eksplodującego energią finału. Nick rzuca mikrofonem, który wywraca kołowrotki z hukiem upadając na scenę, a on sam rzuca się do fortepianu zażarcie uderzając w klawisze.

Ale pomiędzy utworami jest przystępny, zabawny. Podpisuje kilku fanom książki i płyty, ale innemu mówi „nie podpiszę twojego pieprzonego biletu”.

The Bad Seeds grają ponad dwie i pół godziny, a gdy schodzą ze sceny, a część sali już opustoszała, Nick jeszcze tylko w towarzystwie czteroosobowego chóru powraca i wykonuje solo „Into My Arms”. Ostatni refren śpiewają już tylko fani.

Dzisiaj Nick Cave i The Bad Seeds grają w Krakowie. Jeśli ktoś się jeszcze waha czy wybrać na koncert, ma ostatnią szansę, żeby się zdecydować. Nigdy nie zapomni tych przeżyć.

KOMENTARZE

Przeczytaj także