Mężczyzna, którego tożsamości nie ujawniono, wykonał nazistowskie pozdrowienie podczas występu zespołu Death Preacher w kanadyjskim Vancouver. Zostało to zauważone, a sam zainteresowany został wyrzucony z koncertu.
Linkin Park z hologramem Chestera? Mike Shinoda odpowiada
Wydawać by się mogło, że to wydarzenie bez większej historii zostanie szybko zapomniane, ale od 8 grudnia – bo wtedy odbył się koncert – o kontrowersji mówiło i pisało się całkiem sporo. W końcu do sprawy odniósł się sam Bruce Dickinson, wokalista Iron Maiden:
To nonsens. Nazistowskie gesty nie powinny być tolerowane w żadnej muzycznej społeczności, do której należę. Ludzie potrzebują małej lekcji historii, zamiast lekcji ignorancji, która ostatnio zatacza coraz szersze kręgi.
– powiedział wokalista w CBC News. I kontynuował:
Ludzie w tym kraju – USA, Kanadzie, Wielkiej Brytanii – ojcowie i dziadkowie, walczyli i ginęli budując świat, na którym takie rzeczy nie powinny mieć miejsca.
Do zdarzenia odniósł się również Joey Hockin, który zajmował się promocją koncertu Death Preacher w Vancouver:
Organizowałem na terenie Vancouver ponad osiemdziesiąt koncertów i to pierwszy przypadek takiego zajścia. Nie chcę, żeby promowane przeze mnie koncerty były wiązane z takimi wydarzeniami.
Death Preacher to kanadyjski zespół młodego pokolenia sformowany w 2015 roku. Młodzi muzycy mają na koncie jedną epkę zatytułowaną „Darklands”.
Najgorsza płyta Iron Maiden?
Bruce Dickinson zadebiutował w składzie Iron Maiden na wydanej w 1982 roku płycie „Number Of The Beast”, jednak zespół miał na koncie już dwa albumy, nagrane z Paulem Di’Anno.
Dickinson w wywiadzie dla „Irish Times” przyznał, że podoba mu się jeden z tych albumów, ale ma zastrzeżenia, co do drugiego. Przyznał, że podoba mu się drugi album Iron Maiden, „Killers” z 1981 roku, jednak nie może znieść brzmienia debiutanckiej płyty, „Iron Maiden” z 1980.
„Killers” jest moim ulubionym. Takie brzmienie powinna mieć pierwsza płyta Iron Maiden. Steve Harris chciał zatrudnić do wyprodukowania pierwszej płyty Martina Bircha, który wyprodukował „Killers”, ale nawet go nie zapytali o to, bo myśleli, że nie będzie zainteresowany.
Steve nie może przeboleć brzmienia pierwszej płyty, bo nie dorównuje jakością „Killers”.
Jak na ironię, ludzie myśleli, że Iron Maiden jest nieco punkowym zespołem, bo debiutancki album brzmiał beznadziejnie.
Gdy ukazał się „Killers”, ludzie uznali, że Iron Maiden wygładzili brzmienie. Ale nigdy nie mieliśmy być punkowym zespołem. Steve nienawidził punku. Ja nie mam nic do punku, ale nigdy mnie nie ruszał. Zawsze uważałem, że brak muzycznych ambicji działa ograniczająco.
A Wy którą z tych płyt wolicie?
mg