W wywiadzie dla „Music Radar” Mikael Åkerfeldt, lider i wokalista Opeth, postanowił wypowiedzieć się na temat rocka lat 70., a na celownik wziął najważniejsze zespoły tamtego okresu. Jego zdaniem najlepiej pośród wszystkich wykonawców w tym czasie wypadało Deep Purple:
Gdy Deep Purple byli w szczytowej formie, nie było zespołu, który mógłby z nimi rywalizować. Nie było sensu stawiania obok nich Led Zeppelin… oni by ich przyćmili. Podobnie Black Sabbath, byliby bez szans! To była niesamowita energia. Uważam, że Ritchie Blackmore był najlepszy w latach 1970-1973. Później powstały świetne płyty, jak „Burn” czy „Stormbringer”, a on grał na nich wspaniale, ale wydawał się już lekko zblazowany.
Wokalista wskazał też ulubiony utwór Deep Purple:
Koncertowa wersja „Child in Time” z „Made in Japan” to mój osobisty faworyt. Raz na jakiś czas nachodzi mnie chęć, żeby wrócić do tego konkretnego wykonania.
Åkerfeldt zdradził również, że swoją pierwszą wersję „Made in Japan” znalazł… w koszu na śmieci przed jednym z domów. Miał obiekcje, czy wziąć wszystkie wyrzucone przez kogoś płyty, więc zdecydował się na tę jedną.
Odejście Blackmore'a uratowało Deep Purple?
Pokłócony z Ianem Gillanem Ritchie Blackmore odszedł z Deep Purple w 1993 roku. Dla wielu fanów legendarnego zespołu jest to umowny koniec, ale zdaniem wokalisty – było to niezbędne, żeby sytuacja w zespole mogła się poprawić.
Przyznał to w wywiadzie dla Eddiego Trunka:
Trzeba pamiętać o kilku sprawach. Deep Purple z Ritchiem tonęło. Graliśmy w niewielkich klubach w Europie, nawet na naszym najlepszym terenie – w Niemczech. Małe lokale, które nawet się nie wypełniały. Gdybyśmy więc to zostawili, a Ritchie by nie odszedł, skończyłaby się nasze przygoda. To byłoby koniec. Drugą sprawą jest konferencja prasowa, która odbyła się po dołączeniu Steve’a [Morse’a – przyp. mg]. Dziennikarz zapytał go, jak to jest wejść w buty Blackmore’a, a on odparł: „O ile wiem, Ritchie zabrał buty, gdy opuszczał zespół”.
Blackmore przez wiele lat nie wypowiadał się dobrze o swoich byłych kolegach z Deep Purple, a atmosferę podgrzewał też Gillan. Ostatnio jednak gitarzysta wspomniał, że mógłby wrócić do zespołu na pożegnalny koncert, ale wydaje się, że wokalista nie wyobraża sobie, żeby ponownie stanąć razem z nim na scenie. Fani Deep Purple raczej nie doczekają się powrotu Blackmore’a – nawet na pożegnalny występ.
mg