Gitarzysta Slayera rzucił nowe światło na relacje, które panowały w legendarnym zespole.
Kerry King jest obecnie na ustach całego metalowego świata. Były gitarzysta i lider Slayera ogłosił bowiem premierę swojego debiutanckiego solowego wydawnictwa.
Przy tej okazji muzyk udzielił obszernego wywiadu magazynowi „Rolling Stone”. W rozmowie poruszano wiele tematów, nie tylko związanych z albumem „From Hell I Rise”. King powiedział między innymi o swoich relacjach z byłymi współpracownikami – Tomem Arayą i Deve’em Lombardo.
Zapytany, czy rozmawiał z perkusistą od 2013 roku, gdy ten został zwolniony ze Slayera, King odpowiedział:
Nie, on jest dla mnie martwy.
– zaczął. I szybko nawiązał do kłótni o pieniądze, do której doszło przed wyrzuceniem Lombardo:
Miał problem, gdy lecieliśmy do Australii i wiedział, że przez 14 godzin nie odpowiemy, dlatego postanowił zwalić całą winę na mnie. Byłem jedyną osobą, która trzymała go w zespole. Tom [Araya] chciał go wywalić wcześniej, a Jeff [Hanneman] był zaraz po ugryzieniu pająka, więc nie grywał z nami zbyt często. Mówiłem, że potrzebujemy Dave’a, bo fani nam nie wybaczą, gdy go wyrzucimy. Kiedy jednak mnie oczernił, powiedziałem mu, że tylko dzięki mnie jest w zespole. Po całej tej akcji uznałem, że je*ać go.
Jest bardzo podatny na wpływy. Słuchał tej kobiety, która była jego prawnikiem w tamtym czasie, a ona myślała, że mamy pieniądze Metalliki, których nigdy, ku*wa, nie mieliśmy. Więc ona po prostu wciskała mu kit, a on myślał, że powinien dostawać więcej, niż faktycznie mu się należało.
– powiedział wyraźnie poruszony Kerry King.
Nowy solowy album gitarzysty promuje opublikowany właśnie singiel „Idle Hands”: