Pod koniec ubiegłego roku świat obiegła niespodziewana wiadomość – Keith Richards zrezygnował z alkoholu. No, ograniczył go do minimum, ponieważ sam przyznał, że okazjonalnie sięga po lampkę wina:
To już około roku – powiedział artysta magazynowi „Rolling Stone”. – Wyciągnąłem wtyczkę, bo miałem dość. To był najwyższy czas. Podobnie jak z innymi tego typu rzeczami. Szczerze mówiąc nie zauważyłem żadnej różnicy. Poza tą, że przestałem pić. Po prostu nie czułem się z tym dobrze i dałem sobie spokój. Nie chcę już do tego wracać.
Muzyk zdradził wówczas, że przestał przyjmować również „mocniejsze” od alkoholu używki i jak się okazuje, odstawienie ich nie stanowiło dla niego problemu. W przeciwieństwie do papierosów…
Próbowałem rzucić palenie, jak na razie bez powodzenia. Lou Reed twierdził, że trudniej zrezygnować z nikotyny, niż heroiny. Potwierdzam, to prawda…
– powiedział Richards w wywiadzie dla „Mojo”.
%%REKLAMA%%
Gdy gitarzysta rzucił picie, sprawę skomentował również jego kolega z The Rolling Stones – Ronnie Wood:
To już po prostu nie działało. Keith, którego znaliśmy i kochaliśmy miał w pewnej chwili odcinający punkt, wypijał „jeszcze jednego”, przekraczał szczyt i stawał się nieprzyjemny. W tym problem, że ten punkt z wiekiem pojawiał się coraz wcześniej i wcześniej, a on zaczął zdawać sobie z tego sprawę.
Wspomniany Wood również jakiś czas temu zrezygnował z alkoholu oraz papierosów i uważa, że to jedna z najlepszych decyzji w jego życiu. Czuje się znacznie lepiej, a podczas koncertów jest bardziej skoncentrowany. Powodem do zmiany trybu życia był nowotwór płuc, który wykryto u muzyka w 2017 roku. Został zdiagnozowany we wczesnym stadium i usunięty, a Wood szybko wrócił do swoich obowiązków.
mg