Gitarzysta Iced Earth nie miał łatwego życia za kratkami.
Jon Schaffer wziął udział w podsycanych przez prezydenta Donalda Trumpa zamieszkach w Capitolu w dniu, w którym miało zostać oficjalnie zatwierdzone zwycięstwo Joe Bidena w wyborach prezydenckich. W efekcie został aresztowany, a z aresztu wypuszczono go po 89 dniach. Teraz czeka na proces.
Prawnik Schaffera, Marc J. Victor powiedział w wywiadzie dla „Indianapolis Star”, że jego klient w areszcie przeszedł piekło:
Mój klient, wobec którego obowiązuje domniemanie niewinności, przeszedł przez piekło: ludzie obrzucali go odchodami i oblewali moczem oraz grozili mu śmiercią. Okropna, okropna sytuacja.
Podobno Schafforwi śmiercią groziło trzech współwięźniów oprócz tego gitarzysta zgłaszał obsłudze liczne akty przemocy.
Schaffer został wypuszczony w kwietniu po tym, jak zgodził się na następujące warunki:
- pozostanie pod nadzorem sądu północnego okręgu Indiany
- odda swój paszport i inne dokumenty umożliwiające wyjazd za granicę
- nie może przebywać na terenie Dystryktu Columbia, nie licząc przesłuchań i spotkań z prawnikami
- może podróżować po kontynentalnej części Stanów Zjednoczonych jeśli uprzedzi o tym odpowiednie organy
- nie może posiadać żadnej broni ani ładunków wybuchowych
Za zarzuty, do których przyznał się Schaffer może mu grozić odpowiednio 20 i 10 lat więzienia, ale jak podaje „CNN” prawnicy Schaffera uzgodnili, że w zależności od wyniku jego współpracy z sądem, dostanie od 3,5 do 4,5 lat w więzieniu.