Przełomowy album Slipknota wkrótce skończy 20 lat. Siłą napędową albumu był zmarły niedawno Joey Jordison.
28 sierpnia 2001 roku ukazał się album „Iowa” zespołu Slipknot, który okazał się przełomowym nie tylko dla dziewięcioosobowego zespołu, ale też dla metalowej sceny początku XXI wieku.
Duży wkład kompozycyjny w powstawanie płyty mieli nieżyjący już muzycy – basista Paul Gray zmarł w maju 2010 roku, a perkusista Joey Jordison odszedł pod koniec lipca 2021 roku.
W wywiadzie z 2011 roku Joey Jordison wspominał początek prac nad albumem:
Jak tylko wróciliśmy z trasy promującej pierwszą płytę, razem z Paulem zaraz zabraliśmy się do roboty. Nie zrobiliśmy sobie żadnej przerwy. Napisaliśmy sami większość materiału. Zawsze lubiliśmy być razem i tworzyć. Chcieliśmy pójść w kierunku, który będzie nastawiony anty wobec wszystkiego.
Album powstawał w studiu Sound City, w którym nagrane zostało „Nevermind” Nirvany. Jordison mówił dalej:
Moje bębny wstawiliśmy do najmniejszego pomieszczenia, jakie znaleźliśmy i tam wleźliśmy wszyscy, żeby nagrywać. Dziesięcioro ludzi, rozpychających się łokciami w takim małym pomieszczeniu. Kiedy jesteśmy razem, chociaż siebie kochamy, mamy ochotę siebie pozabijać. Przekonałem się, że nagrywanie płyty Slipknot jest jak pieprzone więzienie. Ale pomimo różnic, kiedy trzeba było się zabrać do roboty, byliśmy razem.
Całą historię powstawania albumu „Iowa” przeczytasz w sierpniowym numerze „Teraz Rocka”, który jest już w sprzedaży. Sprawdź, co w nim znajdziesz.