Jakub Żulczyk: „Pająk i ściemniacz”. Felieton w sierpniowym „Teraz Rocku”

/ 17 sierpnia, 2024
fot. archiwum własne autora

Do grona znakomitości, które publikowały felietony na łamach „Teraz Rocka”, w sierpniu dołączył pisarz Jakub Żulczyk.


Sierpniowy „Teraz Rock”, który doskonale sprawdzi się jako wakacyjna lektura, jeszcze przez dwa tygodnie dostępny będzie w salonach prasowych i kioskach. Zachęcamy szczególnie do działu z felietonami, w którym pojawił się znakomity pisarz, Jakub Żulczyk.

Autor takich książek jak „Ślepnąć od świateł”, „Wzgórze psów” czy „Informacja zwrotna” napisał na naszych łamach:

Janerka siedzi na scenie, przypo­minając pająka w wielkim gnieź­dzie. Podpierają go muzycy – obok Bożeny Janerki perkusista Michał Mioduszewski i gitarzysta Bartosz Strabu­rzyński. W czarnych okula­rach Janerka przypomina postać z jakiejś mrocznej baśni, na przykład z filmu anime ze Studia Ghibli. Jego dłoń wędruje po basie jak dłoń ślepca po dosko­nale znanej mu twarzy. Muzyka Janerki jest jak zwykle na odwrót, bas gra to, co powinna grać gitara, gitara gra to, co powinien grać bas. Wszystko stoi na głowie, a jednak doskonale się zgadza. Jesteśmy w sali widowiskowej Domu Kultury w Kłodz­ku, koncert odbywa się w ramach festiwalu literackiego Góry Literatury, organizowanego przez Fundację Olgi Tokarczuk. Tak jak Janerka, jestem gościem festiwalu, przyjechałem tu na spotka­nia autorskie, ale te już się odbyły, teraz jestem po prostu widzem. Siedzimy w przednich rzędach, w sali jest duszno i gorąco. Janer­ka zaczyna od nowych utworów, gra je z lekkością i kokieterią, tłumacząc, że jeszcze dobrze się ich nie nauczył, a płytę nagrali przez telefon. Ściemnia, przecież po wydaniu płyty powiedział w wywia­dzie Jarkowi Szubrychtowi, że utwory leżały u niego na kompute­rze dwanaście lat, tylko zepsuł mu się mikrofon. Janerka, nie dość że pająk, to jeszcze bajerant. Utwory Klausa Mitffocha (jestem kustoszem takiego starego zespołu) i kawałki z Historii podwodnej gra z wyraźnym gniewem, nerwem. Z jednej strony zdaje się być poirytowany graniem Konstytucji czy Śpij aniele mój od czterdziestu lat, z drugiej – wciąż w nie wierzy.

Moje felie­tony dla „Te­raz Rocka” są spełnieniem dziecięcego marzenia. Prenume­rowałem „Rocka” (nazywał się jeszcze wtedy „Tylko Rock”) jako młody chłopiec. Do dziś pamiętam poszczególne artykuły, recenzje, rubryki, ile jaka płyta dostała gwiazdek w recenzji czy w opisie we wkładce. Pamiętam, że Klaus Mitffoch został wybrany najważniejszą polską płytą lat osiemdziesiątych. Pamiętam też rubrykę, w której Janerka opowiada o historii swojego słuchania muzyki. Pamiętam, że rubryka jest krótka, ale Janerka i tak odpo­wiada wybiórczo, niechętnie. Twierdzi, że tak naprawdę jedyny zespół, którego słuchał na poważnie (i jedyny, którego warto słuchać) to Beatlesi, i dopiero teraz pojawił się drugi taki zespół, który nazywa się Nirvana (cytuję wypowiedź po sensach, z pamię­ci, być może brzmiała zupełnie inaczej). Pamiętam, że jako mały wielki fan Nirvany bardzo lubię tę wypowiedź, obrazoburcze dla wielu zestawienia. Płyta winylowa Mitffocha leży w kolekcji rodzi­ców, zdejmuję ją z półki, odkurzam, zakładam na gramofon Unitra i zaczynam słuchać. Nie pamiętam, czy znajduję jakieś podo­bieństwo. Dzisiaj, pisząc tekst, zastanawiam się, co tak właściwie Janerce podobało się w Nirvanie – poza oczywistym faktem, że taki talent melodyczny jak Cobain rodzi się raz na pokolenie.

Cały felieton Jakuba Żulczyka, a także wiele innych ciekawych materiałów znajdziecie w sierpniowym „Teraz Rocku”!

SIERPNIOWY „TERAZ ROCK” – KUP TERAZ w E-SKLEPIE

KOMENTARZE

Przeczytaj także