Jak Metallica stworzyła się na nowo i podbiła muzyczny świat

/ 21 marca, 2025

W 1991 roku Metallica pokazała swoje zupełnie nowe oblicze, a przy okazji ustawiła nowy standard ciężkiego grania. Poznaj historię płyty „Metallica”.


W drugiej połowie lat 80. thrash metal miał znaczącą pozycję na rynku muzycznym, a Metal­lica, stworzona w 1981 w Los Angeles, stała na czele peletonu. W 1988 roku nakład albumu Master Of Puppets przekroczył w USA nakład miliona egzemplarzy, następna płyta …And Justice For All platynowy status zdobyła praktycznie od razu.

Zespół koncertował w wiel­kich halach, nakręcił pierwszy teledysk i zdobył nominację do Grammy (w kategorii „najlepsze wyko­nanie hard rock/metal” akademicy postawili na… Jethro Tull). Nie było jednak mowy o graniu piosenek w mainstreamowym radiu, całodziennej emisji klipów czy samodzielnym wypełnianiu stadionów. To wszystko zmieniła kolejna płyta.

Trudno powiedzieć, czy zespół miał aż takie ambicje komercyjne, ale na pewno chciał się zmienić. Pod względem kompozycyjnym (długie utwory z Justice nużyły publiczność) i brzmieniowym (anegdo­tyczny zanik basu na tamtym albumie). Wzorem byli dla nas Misfits. Mieli krótkie piosenki, ale niesamowicie chwytliwe, z wpadającymi w ucho melodiami – opowiadał perkusista Lars Ulrich o nowym podejściu do komponowania w podcaście Metalliki. I dodawał na temat brzmienia: Czuliśmy, że czas nagrać płytę z potężnym, mocnym, tłustym dołem. A najlepszym albumem z kilku ostatnich lat był „Dr. Feelgood”. Powiedzie­liśmy więc naszemu menedżerowi: „Zadzwoń do tego faceta, czy nie zechciałby zmiksować płyty”. Za brzmienie wspomnianego albumu Mötley Crüe odpowiadał Bob Rock. Wyraził zainteresowanie pracą z Metallicą, ale jako producent, a nie wyłącznie specjalista od miksów. Proces nie był łatwy, docieranie obu stron – perfekcjonisty i muzyków przyzwyczajonych do swojej dominacji w studiu – zajęło kilka miesięcy. Cała sesja (głownie w studiach One On One w Los Angeles i Little Mountain w Vancouver) potrwała dłużej niż rok i kosztowała ponad milion dolarów.

Rock zachęcił Jamesa Hetfielda do bardziej melodyjnego śpiewania, Ulricha do swobodniejszej gry, Kir­ka Hammetta do grania mniej popisowych solówek gitarowych (swoje partie solowe dostał też Hetfield), nie zapomniał o umieszczeniu w brzmieniowej palecie basu Jasona Newsteda. Doszło do tego dodatkowe instrumentarium, jak instrumenty smyczkowe i nowe metody pracy – równoczesne nagrywanie kilku instrumentów zamiast osobnych ścieżek.

Przykładem prostego, acz efektownego utworu, zbudowanego na jednym riffie (wymyślonym przez Hammetta, zmodyfikowanym przez Ulricha) był Enter Sandman. Pierwszy na płycie i pierwszy, jaki grupa wtedy skomponowała. Hetfield długo zwlekał z na­pisaniem tekstu, kompozycja wydawała mu się zbyt przebojowa. Ostatecznie chwytliwą melodię skon­trastował słowami o mrocznym sekrecie skrywanym w rodzinie. Złowieszczą atmosferę potęgowało umieszczenie dziecięcej recytacji modlitwy Now I Lay Me Down To Sleep. Utwór wybrano na pierwszy singel, który dotarł do 16. pozycji notowania „Billbo­ardu”.

Druga mała płyta była jeszcze bardziej zaskakująca dla fanów. The Unforgiven to ballada, przygotowana jednak inaczej niż dotychczasowe propozycje grupy tego typu. Odwrócono w niej schemat: łagodna zwrotka-ciężki refren, a całość otwierał motyw grany na gitarze akustycznej, poprzedzony partią trąbek, które zespół zsamplował z filmu, chcąc uzyskać klimat spaghetti westernu. W tekście Hetfield opisał człowieka, który nie korzystał z życiowych okazji, a po latach tego żałuje. Singel ugruntował radiową popularność Metalliki. Kolejny utwór skierowany do promocji również był balladą. Nothing Else Matters wyróżniał się orkiestrowym tłem (aranżacja Micha­ela Kamena), harmoniami wokalnymi i faktem, że solówkę zagrał Hetfield (autor kompozycji, która powstała pod wpływem tęsknoty za partnerką). Zespół lękał się reakcji fanów i w miksie wtopił partie orkiestry w tło – ich pełne brzmienie ujawniło się do­piero w opublikowanym później Nothing Else Matters (Elevator Version).

Na małą płytę trafił jeszcze utwór Wherever I May Roam. Bliższy wcześniejszym dokonaniom grupy: z orientalizującą introdukcją i zmieniającymi się partiami, mieszczącymi się jednak w piosenkowej konwencji. Tekst poświęcony był życiu w trasie, zbliżonym do waga­bundy. Singlową promocję albumu zamknął Sad But True. Utwór wyróżniał się doskonałym wyczuciem rytmicznym – riff był potężny i budował groove z istotnym zastosowa­niem pauz. Czuć było w nim ducha Black Sabbath. Podobne podejście do rytmu zdradzał Don’t Tread On Me – kojarzony z wojną w Iraku, choć Hetfield inspirował się inskrypcją z flagi używanej w czasie amerykańskiej wojny o niepodległość. Na basowym groove oparto z kolei The God That Failed, kolejną odsłonę zmagań Hetfielda z religią. Motoryczny riff prowadził utwór Of Wolf And Man zainspiro­wany filmem Wilkołaki. Militarnymi werblami wprowadzony został numer The Struggle Within, w późniejszej części zbliżony do kon­wencjonalnego thrashu. Rzeczy w szybszym tempie reprezentował też Through The Never, w którym Hetfield filozoficznie zastanawia się nad miejscem człowieka we wszechświecie, oraz Holier Yhan Thou o świecie muzycznego biznesu.

W efekcie mamy do czynienia z rocko­wym arcydziełem, które przyniosło grupie zasłużony sukces komercyjny (35 milionów sprzedanych egzemplarzy na świecie), nagłośnienie medialne, otworzyło też biznesowe drzwi innym niszowym gatunkom. Uświado­miłem sobie, że album zmienił coś pod względem kulturowym. Wszyscy mieli tę płytę. Dentyści kochali „Czarny album”! W mo­mencie premiery zachodziła muzyczna transformacja i album zmienił radio, od tej pory na antenie pojawiała się ciężka muzyka – podsumował Bob Rock w „Reverb”.

Płyta, której premiera miała miejsce w sierpniu 1991 roku, wyróżniała się też tytułem – po prostu Metallica – i czarną okładką, na której widać było tylko logo zespołu i zarys węża (zespół chciał jednolitej czerni, elementy graficzne przeforsowała wytwórnia). Dlatego pozycja określana jest potocznie mianem Czarny album.

BARTEK KOZICZYŃSKI

Nowe „Wydanie Specjalne” w sklepach!

„Metallica” to jedna ze 100 płyt wszech czasów, jakie znalazły się w naszym nowym „Wydaniu Specjalnym”.

„Wydanie Specjalne: 100 PŁYT WSZECH CZASÓW – ROCK” to subiektywne, przygotowane przez redakcję „Teraz Rocka” zestawienie najważniejszych albumów w historii naszego ukochanego gatunku.

6 grudnia pismo trafiło do sprzedaży ogólnej. W cenie 27,99 zł dostępne jest w kioskach i salonach prasowych w całej Polsce.

Można je również zamówić z naszego sklepu internetowego:

„100 PŁYT WSZECH CZASÓW – ROCK” – KUP TERAZ!

KOMENTARZE
Tagi: , , ,

Przeczytaj także