Obecność na listach przebojów w stacjach radiowych zazwyczaj oznacza późniejszą popularność i wypromowanie. Jednak nie każdy artysta może na to liczyć. Na przykład wykonawcy metalowi mają problem z przebiciem się do tego medium.
Brian Johnson (ex-AC/DC) powrócił na scenę
Nie każdy się tym przejmuje. Jeden z najważniejszych zespołów metalowych na świecie, Iron Maiden, zupełnie tego nie potrzebował. Steve Harris, lider i basista Żelaznej Dziewicy, w rozmowie z iNews powiedział, co myśli na ten temat:
To jest wspaniałe, gdy twoje kawałki są puszczane w radiu, nigdy jednak na to nie liczyliśmy, nie przywykliśmy do tego ani trochę. Można się na to wkurzać, bo myślimy, zarówno my, jak i inne zespoły, że zasłużyliśmy na to, aby tam się pojawić. Jednak jest to zamknięty rynek.
Myślę, że jest to spowodowane tym, że oni nigdy nas nie zrozumieli. Nigdy nie mieli okazji, żeby zobaczyć nas na żywo. Ci ludzie nie widzą niczego poza czubkiem swojego nosa. Oni nie rozumieją metalu. Może, gdyby poszli na nasz koncert, wówczas może by to wszystko zrozumieli.
Podobnie uważa menadżer Iron Maiden, Rod Smallwood:
Nie grają naszych nas w żadnej stacji, serio. Jakoś się tym nie przejmujemy. Szczerze mówiąc, najważniejsza jest liczba osób, która przychodzi na koncerty i nas ogląda.
Sytuacja w Wielkiej Brytanii to kompletna farsa. Gdziekolwiek na świecie, Iron Maiden to mainstreamowy zespół. Naprawdę mnie to denerwuje, że zespół nie otrzymuje należytego szacunku, zważywszy tutaj, gdzie grupa ma ogromne zasługi dla kraju. Wkurza mnie to bardziej niż chłopaków. Dla mnie jest to coś snobistycznego. Gdy zwiedzaliśmy NASA, wszyscy tam byli fanami Maiden. Podobnie było, jeśli chodzi o CERN, którzy nas tam zaprosili. Wszyscy naukowcy to nasi fani. Może niektórzy ludzie nie mają mózgu, żeby to dostrzec.
Trasa bez „Hallowed Be Thy Name”
Iron Maiden jest w trakcie europejskiej trasy koncertowej, która potrwa do 28 maja 2017 roku, kiedy to dotrze do Londynu. Latem zespół ruszy na podbój Ameryki Północnej. Pod względem koncertowego setu, grupa wymieniła na tegorocznej trasie dwa utwory. Wypadł „Tears of a Clown” (jego miejsce zastąpiła inna kompozycja z ostatniego albumu, a mianowicie „The Great Unknown”) oraz klasyczny „Hallowed Be Thy Name” (w zamian fani otrzymali „Wratchild”). Tego ostatniego zespół nie gra z powodu pewnego pozwu.
Jak już informowaliśmy wcześniej, obecna część trasy Book Of Souls przyniosła kilka zmian, których dokonaliśmy w setliście. Pierwszą z nich było umieszczenie na niej innego utworu z nowego albumu. Druga wiązała się z roszczeniami, w związku z którymi musieliśmy podmienić w repertuarze „Hallowed Be Thy Name”.
Dwóch członków Iron Maiden, a konkretnie basista Steve Harris oraz gitarzysta Dave Murray, zostało pozwanych w sprawie, która dotyczy fragmentu tekstu zawartego w tej kompozycji. Zdaniem Barry'ego McKaya zapożyczony on został z części utworu „Lying In My Shadow” Briana Quinna (występującego jako Brian Ingham) z wczesnych lat siedemdziesiątych, który później został użyty w utworze „Life’s Shadow” brytyjskiego zespołu Beckett (znalazł się na ich debiutanckim albumie z 1974 roku).
McKay jednak przyznał, że nie chciał pozbawić fanów Iron Maiden możliwości wysłuchania na koncercie jednego z najważniejszych utworów w dorobku ulubionej kapeli:
Iron Maiden wcale nie musiał wyrzucać tego utworu ze swojej setlisty. Jeśli jednak muzycy chcą postąpić we właściwy sposób, zapraszam ich do kontaktu ze mną albo moimi prawnikami. Możemy osiągnąć proste porozumienie, które zezwoli na wykonywanie „Hallowed Be Thy Name”.
Iron Maiden: „Hallowed Be Thy Name”
szy I fot: John McMurtie