Przejęcie obowiązków po Jeffie Hannemanie to ogromne wyzwanie. O tym procesie opowiedział ostatnio Gary Holt.
Jeff Hanneman zmarł w 2013 roku, ale już sporo wcześniej nie był w stanie – z powodu problemów zdrowotnych – grać wraz z kolegami ze Slayera. Ponieważ ci nie chcieli robić sobie przerwy, znaleźli nowego gitarzystę – Gary’ego Holta z Exodus.
Choć obaj grają muzyką thrash metalową, prezentują zupełnie inny styl, a jednocześnie Hanneman traktowany był zawsze jako ikona Slayera. W tych okolicznościach nowy muzyk stanął przed wielkim wyzwaniem. Holt w ostatnim wywiadzie przyznał jednak, że nie skupiał się na naśladowaniu swojego poprzednika:
Gdyby szukali kogoś, kto gra dokładnie jak Jeff – który był wyjątkowym gitarzystą – to lepiej, jakby wzięli kogoś z jednego z tych tribute bandów Slayera. Gościa, który każdą możliwą sekundę poświęca na odtworzenie stylu Jeffa.
Jesteśmy dwoma zupełnie innymi gitarzystami, którzy grają w tym samym gatunku. Oni po prostu pozwolili mi dołączyć i dać z siebie wszystko. Oczywiście w niektórych aspektach próbuję go naśladować – Jeff często używał na przykład whammy bar, co również starałem się robić. Na „Show No Mercy” jest wiele melodyjnych solówek, więc próbowałem się naśladować niektóre z jego kluczowych zagrywek.
Slayer zakończył działalność w 2019 roku, a Gary Holt pełnił rolę gitarzysty aż do samego końca istnienia formacji. Wciąż jest aktywnym członkiem zespołu Exodus.