Światło dzienne ujrzał właśnie nowy album zespołu Extreme. Recenzja wydawnictwa pojawiła się w czerwcowym „Teraz Rocku”, a teraz również na naszej stronie.
Pierwszy album od piętnastu lat? Mnie nowej muzyki kwartetu z Bostonu brakowało. Nuno Bettencourt to geniusz gitary, który zagra metalowy riff, a później przekształci go tak, że jest w tym element funkowy lub swingujący, choć często dyskretny. Ale nawet przy ozdobionych niesamowicie mocnymi riffami Rise, #Rebel czy Banshee dziewczyny zakołyszą biodrami. Przy Thicker Than Blood pewnie też, choć cięta zagrywka przewodnia uzupełniana jest osobliwym, nowoczesnym motywem elektronicznym.
Extreme słynął też z chwytliwych, lekkich, choć zawsze niebanalnych piosenek – tu taką jest Other Side Of The Rainbow, a i żartobliwa Beautiful Girls (solo gitarowe to jakby ukłon w stronę Briana Maya). Nagrywali utwory progresywne – cóż tu się wyprawia w transowym X Out! No i mają w dorobku jedną z ballad wszech czasów: More Than Words. Podobny klimat wprowadzają ładne Small Town Beautiful i Hurricane. A Gary Cherone śpiewa lepiej niż kiedykolwiek. Jego głos jest teraz dojrzalszy, mocniejszy. Save Me to też przykład, jak prostym zaśpiewem stworzyć chwytliwy refren, z kolei solo gitarowe kojarzy się tu z nieodżałowanym Eddiem Van Halenem. Nie ma typowego funk metalu, jak z Pornograffiti, ale obok tej płyty i III Sides To Every Story to najlepsze, a przy tym najlepiej brzmiące dzieło Extreme.
Autor recenzji: Paweł Brzykcy
CZERWCOWY „TERAZ ROCK” – KUP TERAZ w E-SKLEPIE