W 2017 roku Elton John musiał przerwać trasę koncertową po Ameryce Południowej i wrócić do Anglii, gdzie trafił do szpitala. Teraz wyjawia, że sytuacja była znacznie groźniejsza niż wcześniej podejrzewano. Artysta otarł się o śmierć.
W biografii „Me” Elton John wspomina:
W szpitalu powiedziano mi, że mój stan jest tak zły, że nie mają sprzętu, żeby sobie z nim poradzić. Ostatnia rzecz, jaką pamiętam to jak z trudem łapię oddech, kiedy oni szukają żyły, żeby zrobić mi zastrzyk. Kiedy doszedłem do siebie powiedzieli mi, że w Ameryce Południowej doznałem poważnej infekcji, którą leczą ogromną ilością antybiotyków podawanych dożylnie. Ale gorączka wróciła. Sytuacja była znacznie poważniejsza niż podejrzewali.
Gdybym pozostał na trasie jeden dzień dłużej, to byłby koniec. Miałem niewiarygodne szczęście, chociaż wówczas nie czułem się szczęściarzem. Leżąc sam w szpitalnym łóżku modliłem się: „Nie pozwól mi umrzeć, pozwól mi zobaczyć moje dzieci, daj mi jeszcze trochę pożyć”.
%%REKLAMA%%
Rok później Elton John rozpoczął pożegnalną trasę koncertową, która ma potrwać ze dwa lub trzy lata. Po jej zakończeniu artysta zamierza poświęcić się rodzinie a także komponowaniu.
rf | fot. Ernst Vikne