Choć Eddie Van Halen od lat zmagał się z nowotworem, właśnie przekazano, że oficjalna przyczyna śmierci jest inna.
Eddie Van Halen zmarł ponad dwa miesiące temu. Ponieważ artysta chorował na złośliwą odmianę nowotworu, założono, że to właśnie ta choroba była przyczyną jego śmierci w wieku 65 lat. Z przekazanych przez serwis TMZ informacji wynika jednak co innego.
Redaktorzy wspomnianego portalu dotarli do aktu zgonu Eddiego Van Halena, z którego wynika, iż bezpośrednią przyczyną jego śmierci był udar. Wśród chorób, które również miały wpływ na odejście muzyka, wymieniono ponadto zapalenie płuc, tak zwane zespoły mielodysplastyczne, a także raka płuc. W akcie wspomniano również o innych schorzeniach, z którymi zmagał się Van Halen – chociażby o migotaniu przedsionków i nowotworze skóry (obejmującego głowę oraz szyję).
Ciało Eddiego Van Halena – zgodnie z jego wolą – zostało skremowane. Wydarzyło się to po 22 dniach od jego śmierci, 28 października. Prochy gitarzysty trafiły do jego syna Wolfganga.
Eddie Van Halen był aktywnym muzykiem od 1972 roku, ponieważ to właśnie w tym roku – wraz ze swoim bratem Alexem i basistą Markiem Stone’em – założył legendarny już zespół Van Halen. Pełnił w nim rolę gitarzysty, kompozytora i lidera. Formacja uznawana jest za jedną z najważniejszych w całej historii muzyki rockowej. Dołączony do Rock and Roll Hall of Fame w 2007 roku zespół nagrał takie przeboje jak „Jump”, „Can’t Stop Loving You” czy „Aint Talkin’ Bout Love”.
Van Halen nagrało w sumie dwanaście albumów długogrających, z których ostatnim był wydany w 2012 roku „A Different Kind of Truth”. W ostatnich latach mówiło się o powrocie zespołu na scenę wraz z wokalistą Davidem Lee Rothem, ale te plany nigdy nie zostały zrealizowane.