Kilka dni temu Ed Sheeran zagrał wyprzedany koncert na mieszczącym 60 tysięcy osób stadionie Principality w Cardiff. Podczas występu artysta musiał dwukrotnie zejść ze sceny za potrzebą.
Jared Leto zagra w spin-offie "Spider Mana"
Pierwszy raz Sheeran poinformował publiczność, że zarządza krótką przerwę po wykonaniu utworu „Galway Girl”. Zwrócił się wtedy do fanów takimi słowami:
Koncertuję od 14 roku życia i nigdy wcześniej nie musiałem czegoś takiego robić, a teraz robię to, grając dla 60 tysięcy osób.
To jednak nie był koniec problemów. Kilka utworów dalej artysta ponownie poczuł zew natury.
Ed Sheeran opowiada teraz o tym koncercie w wywiadzie dla stacji „Channel 4”:
Wiecie, nigdy wcześniej mi się coś takiego nie przydarzyło, ale gdy człowieka przyciśnie to nie ma rady. Stwierdziłem, że lepsze jest przerwanie koncertu i stwierdzenie „schodzę ze sceny”, niż zdjęcia w gazetach następnego dnia. Ale zszedłem tylko na minutę. Nigdy wcześniej mi się to nie zdarzyło.
Grałem więc i śpiewałem, ale było coraz gorzej i gorzej, aż zacząłem się pocić. Problem w tym, że gram solo i nie mogę powiedzieć zespołowi, żeby pociągnął dłużej część instrumentalną. Zwykle płyny wypacasz ze względu na adrenalinę, ale tym razem wypiłem przed koncertem bardzo dużo wody.
Następnego dnia przeczytałem, że jakiś fan napisał „jestem zawiedziony”, ale przecież dokończyłem koncert.
Przypomnijmy: muzyk zagra w tym roku dwukrotnie w naszym kraju – 11 i 12 sierpnia zobaczymy go na Stadionie Narodowym w Warszawie. Bilety na oba koncerty wyprzedały się w ekspresowym tempie. Mamy nadzieję, że tym razem jego pęcherz nie spłata mu figla.
Sheeran ma na koncie trzy albumy. Wydany w 2011 roku „+” rozszedł się na świecie w nakładzie przekraczającym 4 miliony egzemplarzy. „x” z 2014 osiągnął nakład ponad 14 milionów. Natomiast „÷” z 2017 już pokrył się Platyną w USA oraz 9-krotną Platyną w Wielkiej Brytanii.
rf