Doja Cat odniosła się do krytyki swojego występu podczas gali rozdania Oscarów 2025.
Artystka pojawiła się na scenie Dolby Theatre w Los Angeles w towarzystwie Raye i Lisy z Blackpink. Razem wykonały piosenki z filmów o Jamesie Bondzie. Doja zaśpiewała „Diamonds Are Forever” – utwór Shirley Bassey z filmu o tym samym tytule z 1971 roku. Jednak niektórzy widzowie zarzucili jej, że nie trafiła we wszystkie wysokie dźwięki.
Piosenkarka odniosła się do tych komentarzy na Instagramie. Zdradziła, że występ był dla niej ogromnym wyzwaniem i że odczuwała dużą tremę:
Dziękuję Akademii Filmowej i Vanity Fair za zaproszenie. Rzadko mam okazję śpiewać w ten sposób, a to, co zrobiłam, było dla mnie odważne i przerażające. Wiem, że wielu osobom się to nie podobało, ale wielu innym tak, i cieszę się, że się przełamałam.
Gwiazda przyznała, że nie wszystko poszło po jej myśli, ale ma nadzieję na kolejne podobne występy w przyszłości:
To klasyczny utwór i włożyłam w niego mnóstwo pracy, ale nerwy mnie zjadły i nie trafiłam w niektóre dźwięki. Nie mogę się doczekać kolejnej takiej okazji. To było niesamowite doświadczenie. Czuję się świetnie. Do zobaczenia.
Od października zeszłego roku Doja Cat zapowiada nowy album. Artystka podzieliła się już z fanami listą utworów z nadchodzącej płyty oraz fragmentami muzyki. Nie podała jeszcze planowanej daty premiery.
Poprzednia płyta piosenkarki, zatytułowana „Scarlet”, ukazała się we wrześniu 2023 roku i odniosła ogromny sukces.