Deep Purple, „=1”. Przedpremierowa recenzja nowej płyty legendy rocka

/ 1 lipca, 2024

Choć do premiery nowej płyty Deep Purple zostało jeszcze kilkanaście dni, z płytą zapoznał się już Wiesław Weiss. Jego recenzja „=1” ukazała się w lipcowym „Teraz Rocku”, a teraz także na naszej stronie.


Już podczas koncertów Deep Purple z nowym gitarzystą Simonem McBride’em czuło się, że nastąpiła zasadnicza zmiana: zespół nabrał werwy, a jego słynne numery zabrzmiały ostrzej, bliżej klasycznie hardrockowych, oryginalnych wersji niż w czasach Steve’a Morse’a. Pierwsza płyta nagrana z McBride’em tę metamorfozę potwierdza.

Niczego nie ujmując Morse’owi i albumom zrealizowanym z nim, =1 brzmi trochę tak, jakby panowie wymazali ten okres, cofnęli się w przeszłość i po pierwsze odzyskali dawną energię, a po drugie wrócili do riffowego myślenia Ritchiego Blackmore’a o muzyce. To, jak przyznaje w wywiadzie publikowanym na wcześniejszych stronach Roger Glover, zasługa właśnie McBride’a, który na poczekaniu wymyśla kapitalne gitarowe motywy jak z czasów eksplozji hard rocka. Przez co takie numery, jak Show Me, A Bit On The Side, Portable Door, Lazy Sod czy kapitalny Now You’re Talkin’, przywołują na myśl Deep Purple z czasów świetności. To one nadają płycie ton, one decydują o jej charakterze, ale urozmaicają ją kawałki odmienne, jak lekko swingujący (ale nie pozbawiony hardrockowego uderzenia) Old­-Fangled Thing, balladowy, poruszający I’ll Catch You, ożywiony subtelnymi akcentami rodem z muzyki karaibskiej Pictures Of You czy wielowątkowy, z fragmentami lekko orientalnymi, Bleeding Obvious na finał (jedyny, którego nie słyszałem w całości, bo w wersji płyty, którą mi udostępniono, został wyciszony – chyba że tak już zostanie?).


LIPCOWY „TERAZ ROCK” – KUP TERAZ w E-SKLEPIE


Muzyka Deep Purple powstaje, o czym każ­dy fan wie doskonale, w wyniku wspólnego jamowania i to się cały czas na =1 czuje. W wielu kompozycjach zachowano fragmenty pełne swobodnego grania, z wybornymi solówkami gitarowymi McBride’a, a każda inna: krzykliwa w A Bit On The Side, zadzior­na w Straight Shooter, śpiewna w If I Were You, klasycznie rock’n’rollowa w Now You’re Talkin’ czy łkająca w I’ll Catch You. Nie brak też świetnych solówek klawiszowych Aireya, na organach, na fortepianie elektrycznym, ale też, dla urozmaicenia, na syntezatorze. Syn­tezator nie jest u Deep Purple nowością, po­jawiał się już na płytach zespołu, nie zawsze z najlepszym efektem, ale tu jest ciekawie – rzeczywiście dobarwia takie kompozycje, jak Show Me, A Bit On The Side, Straight Shooter, Now You’re Talkin’ czy I’ll Catch You.

W głosie Iana Gillana czuje się oczywiście upływ czasu, ale śpiewa na =1 z o wiele większą energią, z większym zadziorem niż w ostatnich latach – potrafi rozdzierająco wrzasnąć (I’m Saying Nothin’), podmino­wać swój krzyk sarkazmem (Now You’re Talkin’), wybuchnąć śmiechem (Pictures Of You), jęknąć jak Robert Plant (A Bit On The Side). Nie zawsze przekonują mnie jedynie nakładki jego głosu, które mają pewnie dodać muzyce chwytliwości, jak w Portable Door, Old-Fangled Thing czy Pictures Of You. To prawdopodobnie pomysł producenta Boba Ezrina, jak dodanie żeńskich głosów w Straight Shooter (co akurat fajnie brzmi) czy orkiestrowych brzmień w If I Were You.

Nie piszę o tekstach utworów, bardzo interesujących, bo w następnym numerze opowie o nich sam autor – Ian Gillan.

Wiesław Weiss

KOMENTARZE

Przeczytaj także