Choć pochodzący z płyty „Reign in Blood” utwór niedługo będzie miał na karku cztery dekady, wciąż budzi kontrowersje. Odniósł się do nich Dave Lombardo.
O utworze „Angel of Death” zostało już powiedziane i napisane chyba wszystko. Nadal jednak budzi kontrowersje i wciąż pojawiają się sugestie, jakoby był on pochwałą nazizmu. Zespół wielokrotnie podkreślał, że poruszenie trudnego tematu, jakim bez wątpienia jest postać Josefa Mengele, miało na celu piętnowanie, a nie pochwałę jego działań.
W najnowszym wywiadzie dla „Metal Hammera” o utwór pochodzący z wydanej w 1986 roku płyty „Reign in Blood” zapytany został Dave Lombardo, czyli perkusista, który brał udział w jej nagrywaniu. Oto jego odpowiedź:
Wydawało mi się, że ludzie źle to odbierają i nigdy nie miało to dla mnie sensu. To utwór, w którym nigdzie nie daliśmy do zrozumienia, że faszyzm jest fajny. Tom Araya zaśpiewał o facecie, który przeprowadzał te okropne operacje na niewinnych ludziach – to były naprawdę głupie, przerażające rzeczy. Nie trzeba nawet czytać tekstu utworu, by zrozumieć, że nie pochwalamy takich rzeczy.
Za słowa do „Angel of Death” odpowiedzialny jest Jeff Hanneman. On skomponował również muzykę do utworu, który szybko stał się jednym z najpopularniejszych z całej dyskografii Slayera.