Corey Taylor krytycznie wypowiedział się na temat streamingu i dochodów z niego płynących.
Przemysł muzyczny nieustannie się zmienia i z roku na rok coraz większą jego część zagarnia streaminig. Jego największą zaletą jest wygoda: niemal dowolna płyta dowolnego artysty jest w zasięgu ręki i ma się natychmiastowy dostęp do nowości. Ale są też ciemne strony i jest to głównie kwestia nagradzania artystów.
Ostatnio negatywnie o streamingu wypowiedział się Dani Filth z Cradle Of Filth. Teraz swoje trzy grosze dorzucił Corey Taylor. W wywiadzie dla podcastu „Kidd Chris – Off Air” Corey powiedział:
Oczywiście, muszę pracować ze streamingiem, z platformami streamingowymi, ale to nie oznacza, że jestem ich zwolennikiem. Coraz mniej osób może na tym zarabiać, chyba że trafi im się wielki hit, ale i tak dostaną z tego grosze. Mam szczęście, że egzemplarze fizyczne płyt znowu zyskują na popularności, szczególnie w naszym gatunku, dzięki czemu możemy utrzymać się na powierzchni. Ale jest ciężko. Trzeba miliardów odtworzeń, żeby zarobić prawdziwe pieniądze. To się kupy nie trzyma. Dostaje się mniej niż kiedyś z radia. Ale przynajmniej wtedy dało się wyżyć. Dlatego zalecam młodym zespołom, by omijały wytwórnie. Jeśli chcesz, by streaming działał na twoją korzyść, jedyne co możesz zrobić to pozbyć się pośredników, bo to oni zabierają wszystkie pieniądze. Może wyjdę na dupka, ale gdyby więcej osób zdawało sobie sprawę z tego, jak źle opłacani są artyści, może by coś zrobili w tej sprawie. Ale wiele osób myśli egoistycznie, co zrozumiałe, bo jeśli nie zadbasz o siebie, to kto o ciebie zadba?
Płyta „CMF2” Coreya Taylora ukaże się 15 września i zawierać będzie trzynaście utworów:
1. The Box
2. Post Traumatic Blues
3. Talk Sick
4. Breath Of Fresh Smoke
5. Beyond
6. We Are The Rest
7. Midnight
8. Starmate
9. Sorry Me
10. Punchline
11. Someday I’ll Change Your Mind
12. All I Want Is Hate
13. Dead Flies
