Chappell Roan, znana z teatralnych występów inspirowanych drag queen, otworzyła się na temat swojej kariery i wyzwań, które pojawiły się wraz z szybkim sukcesem.
W ostatnim wywiadzie Roan opowiedziała o wykreowanej postaci, „Chappell”, która pozwala jej na sceniczne szaleństwo. Roan porównała tę kreację do postaci Ziggy’ego Stardusta, stworzonego przez Davida Bowiego:
Chappell to postać. Nie mogę być w tym stanie cały czas. To by było po prostu za dużo.
Piosenkarka opowiedziała również o trudnych początkach swojej kariery. Mimo że utwory były gotowe już w 2018 roku, nagranie i wydanie albumu zajęło pięć lat. Główną przeszkodą był brak wsparcia finansowego i popularności:
Nie miałam pieniędzy. Nie miałam żadnych liczb, które by mnie wspierały. Miałam EP-kę, która nie wypadła dobrze według standardów muzycznych. Byłam w trasie, ale bez nagłówków. Nie było nic, co by mnie wspierało.
Chappell przyznała, że jednym z najważniejszych momentów w jej karierze był ten, gdy przestała traktować siebie zbyt poważnie. Zmiana nastąpiła wraz z nagraniem „Pink Pony Club”. Ta piosenka wymusiła na niej przełamanie dotychczasowego stylu scenicznego i zapoczątkowała eksperymenty na scenie.
Artystka powiedziała, że szybka sława wywołała w jej życiu ogromne zamieszanie. Niedawno zdiagnozowano u niej depresję oraz zaburzenie afektywne dwubiegunowe typu II.
Roan pracuje nad nową muzyką pomimo trudności. Podczas występu w Saturday Night Live zaprezentowała utwór „The Giver”, piosenkę w stylu country, która ma zwiastować początek nowego etapu w jej karierze.