Przyjaźnie mogą nawiązać się w różnych miejscach. A jeśli jesteś gwiazdą rocka to nawet w sklepie monopolowym.
Billy Gibbons jest legendą gitary, brzmieniowo i wizerunkowo od lat ma swój styl, który wypromował ZZ Top. Podobną legendą jest Slash – również jego gra oraz wizerunek odnalazły swoje miejsce w świecie rocka. Pewnego dnia ci dwaj spotkali się i nawiązała się między nimi przyjaźń, która trwa do dzisiaj.
W wywiadzie „Guitar World” Billy Gibbons wspomina jak poznał Slasha:
Było to po koncercie ZZ Top w Los Angeles. Wynajmowałem mieszkanie przy Sunset Strip niedaleko sklepu monopolowego. I tak się złożyło, że poszedłem tam, by uzupełnić zapasy. Spotkałem tam go, jak wybierał alkohole na libacje i tak zaczęła się nasza przyjaźń. Trudno go z kimś pomylić, szybko nawiązaliśmy kontakt i zaczęliśmy gadać o gitarach. To było pod koniec lat 80., kiedy wokół „Appetite” zaczął się robić szum.
O tym, że ich przyjaźń trwa do dziś świadczy utwór „Hoochie Coochie Man” z najnowszej płyty Slasha, „Orgy Of The Damned”, w którym gościnnie wystąpił Billy Gibbons.