Bill Ward ostro reaguje na słowa Iommiego

/ 19 sierpnia, 2017

Tony Iommi wypowiedział się niedawno, dlaczego perkusista Bill Ward ostatecznie nie wziął udziału w reaktywacji Black Sabbath i nie zagrał na pożegnalnej trasie koncertowej.

Aerosmith rozpoczął nagrania

Gitarzysta tłumaczył decyzję obawami o stan zdrowia perkusisty:

Bill chyba nie do końca zdaje sobie sprawę, jak byłoby to dla niego trudne. Chcieliśmy wziąć rezerwowego perkusistę, w razie gdyby Bill powiedział, że nie jest w stanie tego dalej ciągnąć, choćby przez kilka dni. Inaczej ryzykowalibyśmy, że Bill powie „nie dam rady zagrać” i musielibyśmy odwołać koncerty, na które sprzedano 70 tysięcy czy ileś tam biletów. Nie byłoby to uczciwe ani dla niego, ani dla fanów.

Byłoby miło zagrać te ostatnie koncerty z Billem, ale tak się nie stało. Tak naprawdę nic za tym nie stało, poszło o głupstwo. Myślę, że gdyby zagrał kilka koncertów byłoby świetnie.

Bill Ward odniósł się do tej wypowiedzi na swoim Facebooku. W oświadczeniu napisał:

Znowu znalazłem się w sytuacji, w której muszę bronić moich działań od 2011 roku aż do dziś. Komentarze Tony’ego Iommiego i niektóre Ozzy’ego mają charakter pogardliwych, które ujmują mi jako człowiekowi i muzykowi. Zupełnie się z nimi nie zgadzam. To, co mówią, zupełnie sprzeczne jest z moimi doświadczeniami, zwłaszcza z 2011 roku, kiedy nikt nie wykazywał zaniepokojenia moją grą ani moim zdrowiem. (…) Jak mogli stwierdzić, że nie dam rady zagrać trasy, kiedy pracowaliśmy nad płytą? Jak mogli w 2011 roku stwierdzić, że mam problemy ze zdrowiem, skoro nie było nic, co zagrażałoby trasie? Doskonale wiedzą, jak przygotowuję się do trasy. Nie miałem pojęcia, że poddawali mnie ocenie w 2011 roku, jeśli taka jest prawda. (…)

Jak Tony może mówić takie rzeczy? Wiem co to trasa. (…) Co za znieważające, egoistyczne słowa. I do tego niezgodne z prawdą. Zagrałem na wszystkich Ozzfestach i trasach Sabbath po reaktywacji. Pamiętajcie, że najpierw dali jedną trasę beze mnie, chyba dlatego, żeby sprawdzić, czy beze mnie będzie miało to sens. Przykro mi i nie mówię tego złośliwie, ale to ich strach i brak zaufania kazał im brać dodatkowych perkusistów na trasy. Nie podobało mi się to, ale rozumiałem, że tak chcą. Robiłem swoje i grałem na bębnach w Sabbath. Ani razu rezerwowy bębniarz nie był potrzebny.

Ominąłem europejską trasę po moim jedynym zawale w 1998 roku. Rozumiem, że interesy Black Sabbath musiały być chronione na rzecz przyszłych zobowiązań wobec fanów, promotorów i członków zespołu.

Ozzy powiedział najsmutniejszą rzecz: że Bill musi spojrzeć prawdzie w oczy. Jakiej prawdzie w 2011 roku? Do czego miałem się przyznać? Byłem ożywiony, pewny siebie i silny. Miałem się przyznać, że nie dam rady, jestem chory i nie potrafię grać? Nie uważałem tak i dziś nadal tak nie uważam.

Bill Ward odniósł się też do stwierdzenia Tony’ego Iommiego, że za ich rozstaniem tak naprawdę „nic nie stało”.

To było coś. Miało to znaczenie dla tysięcy ludzi, łącznie ze mną. (…) Mówienie, że to nic, podważa wiarygodność naszych fanów i obraża Black Sabbath. (…)

Nie zapomnę ostatniego telefonu od Ozzy’ego, w okolicach 23 stycznia 2012 roku, jak pytał, kiedy przyjadę do Anglii na próby. Dlaczego miałby o to pytać, skoro moje zdolności oceniono już w 2011 roku?

Żałuję, że straciłem przyjaźń Ozzy’ego.

Żałuję, że straciłem przyjaźń Tony’ego.

Bill odniósł się także do pomysłu, by wziąć udział tylko w kilku koncertach Black Sabbath.

Nie mogłem zagrać tylko jednego, albo kilku koncertów. W ten sposób wyróżniałbym pewnych fanów, a nie mógłbym tego zrobić reszcie fanów, którzy nie byli w stanie dotrzeć na ten koncert.

Całe oświadczenie Billa Warda możecie przeczytać poniżej.

rf

KOMENTARZE

Przeczytaj także