Bill Ward bębnił w Black Sabbath od założenia zespołu w 1968 roku do 1980 roku, a później z przerwami także w latach 80. i 90. Na potrzeby filmu dokumentalnego o doom metalu, „The Doom Doc”, perkusista wspomniał szalone lata 70.
Strachy Na Lachy zapowiadają nowy album
Fragment wywiadu, zarejestrowanego na potrzeby „The Doom Doc” możecie obejrzeć poniżej. Bill Ward opowiada w nim, jak wyczerpujące były w latach 70. trasy koncertowe.
Black Sabbath wkładał wszystko w każdy występ. Jestem dumny, że wychodziliśmy na scenę, wkładaliśmy w to całe serce i duszę. Pamiętam, jak byliśmy zmęczeni i siedzieliśmy w garderobie na kanapie, zasypiając. Moglibyśmy spać przez kilka miesięcy. Przychodził nasz menadżer trasowy i mówił: „Macie 20 minut”. Wyglądaliśmy wtedy, jak ja teraz, a mam 68 lat. Zwlekaliśmy się z kanapy, stękając. Bywało, że byliśmy chorzy, mieliśmy grypę czy coś. Ale jak wyszliśmy na scenę, było bez zarzutu. Nikt z oglądających nie domyśliłby się, jak wyglądaliśmy 20 minut wcześniej. Kopaliśmy tyłki! A najlepsze, że po zejściu ze sceny, wracaliśmy do stanu sprzed koncertu.
Bill Ward wspomina też, jaki wpływ na występy miały narkotyki.
Dość szybko starałem się ograniczyć picie do kilku drinków w ciągu dnia, a po koncercie chlałem na umór. Brałem LSD i kokainę, ale nie odnajdywałem radości w graniu w tym stanie. Zdawałem sobie sprawę, że w ten sposób mogę łatwo wszystko spieprzyć. Ciekawie opowiada się o fenomenie grania na LSD dla 25 tysięcy osób, ale z drugiej strony, ogromnie ryzykowałem, nie tylko moją grą, ale też występem całego zespołu. To było głupie.
Całą wypowiedź Billa Warda możecie obejrzeć poniżej
Black Sabbath (niestety bez Warda w składzie) dał swoje pożegnalne koncerty w lutym 2017 roku w rodzimym mieście Birmingham. Niewykluczone, że materiał z tych koncertów trafi na płytę. Gitarzysta Tony Iommi przyznał w wywiadzie dla „NBC News”, że właśnie miksuje materiał z koncertów w Birmingham i możliwe jest, że trafią one na album live.
Pracujemy nad filmem dokumentalnym z tego wydarzenia. Moim zadaniem jest przesłuchać tego, co nagraliśmy.
Zdecydowanie nie przechodzę na emeryturę od grania, ale od kiedy zachorowałem, patrzę na rzeczy nieco inaczej, myślę bardziej rozważnie. Czuję się dobrze, ale cały czas chodzę na badania kontrolne i w tej chwili wszystko jest w porządku.
Od czasu, kiedy u Tony’ego Iommiego zdiagnozowano chłoniaka, Black Sabbath wydał w 2013 roku nowy album, „13”, z Ozzym Osbourne’em i Geezerem Butlerem w składzie, oraz ruszył w pożegnalną trasę koncertową, która zakończyła się 4 lutego 2017 roku w Birmingham.
Tony Iommi zastrzega jednak, że grupa pożegnała się jedynie z trasami, a nie z pojedynczymi koncertami lub aktywnością studyjną.
rf