Od początku lipca wiemy oficjalnie, że pojawi się nowa płyta opublikowana pod szyldem "Pink Floyd". David Gilmour postanowił zebrać przygotowany w 1994 roku materiał i dopracować go z pomocą kilku znajomych muzyków. Album będzie nosił tytuł "Endless River". Choć to bez wątpienia znakomita wiadomość, wiele osób uważa, że Gilmour nie powinien już publikować jako Pink Floyd, a sam pomysł jest zniewagą dla Rogera Watersa. Co ciekawe, otwarcie mówił o tym chociażby perkusista Mike Portnoy.
Okazuje się jednak, że formuje się drugi obóz, który uważa, że warto czekać na to wydawnictwo, ponieważ na pewno będzie zawierało wiele interesującego materiału. Publicznie o poparciu dla Gilmoura mówił Mikael Åkerfeldt z Opeth:
Ludzie mają na ten temat wiele dziwnych opinii. Na przykład, wracając na chwilę do nas, ludzie mówią, że nie jesteśmy już prawdziwym Opeth, jakby mieli prawo o tym decydować, a chodzi po prostu o to, że nie pasujemy do ich wyobrażenia. To trochę niesprawiedliwe. Ludzie powinni być szczęśliwi, że pojawi się nowa płyta Pink Floyd. Powinni się zamknąć i cieszyć! Czy im się to podoba czy nie, to właśnie David Gilmour jest liderem Pink Floyd od połowy lat 80. i jeśli ma muzykę przygotowaną przez zmarłego Ricka Wrighta, to czemu by jej nie posłuchać? Nick Mason ma podobno zagrać na perkusji, a z tego co wiem Roger Waters wcale nie będzie zły z powodu tej publikacji! Ja czekam na ten album z niecierpliwością.
Muzycy z zespołu Opeth opublikowali niedawno nowy album – krążek "Pale Communion" pojawił się w sprzedaży pod koniec sierpnia i zebrał niezłe recenzje.
mg