Problemy zespołu Lamb of God rozpoczęły się w związku z procesem wokalisty, któremu postawiono zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci fana. Na początku tego roku wystartował głośny proces w czeskim sądzie, który zakończył się uniewinnieniem muzyka. Jednak konsekwencje tych wydarzeń odczuwają teraz członkowie formacji.
O problemach wspomniał w jednym z wywiadów perkusista Chris Adler:
Nie tylko nie byliśmy w stanie generować przychodów, ale w ostatecznym rozrachunku musieliśmy zapłacić ponad pół miliona dolarów za pomoc prawną. To doprowadziło do bankructwa całego zespołu. Nie zostało pieniędzy na wypłaty czy inne wydatki. Gdy Randy został uniewinniony, staliśmy dokładnie w tym punkcie. Albo mogliśmy się rozwiązać, albo spróbować wrócić i spłacić te wszystkie zaległości i stanąć na nogi.
Muzyk mówił również o tym, jak członkowie Lamb of God radzili sobie w tych trudnych miesiącach:
Mamy dzieci i fajnie, że mogliśmy spędzić więcej czasu w domu. Ale cięgle ma się w głowie: Czy to koniec mojej kariery? Co będę teraz robił? Kocham tę robotę. Każdy wieczór był piątkowym wieczorem, ale gdy sobie o tym przypominałeś, zaczynałeś się bać. Członkowie innych zespołów okazywali nam wyrozumiałość i wsparcie. Wiele osób przychodziło, żeby nas pocieszyć, wiedzieli jaką muzykę gramy, zdawali sobie również sprawę, że taka sytuacja może spotkać każdego z nich.
Chris Adler wspomniał również, że rozumie zniecierpliwienie fanów, którzy oczekują od nich kolejnego wydawnictwa. Zaznacza jednocześnie, że obecnie ich sytuacja jest bardzo trudna i może nieco potrwać, zanim uda im się wrócić do normalności.
Ostatnim albumem formacji Lamb of God jest "Resolution" z 2012 roku. Płytę promował teledysk do singla "Ghost Walking":
mg