Niebezpieczny jest zawód wokalisty w zespole rockowym. Używki, wypadki samochodowe, wściekłe żony… porażenia prądem. Tego ostatniego doświadczył Austin Carlile, wokalista amerykańskiego zespołu Of Mice & Men. Obrażenia były na tyle poważne, że muzyk trafił do szpitala na 24 godziny. Sam przyznał na swoim Twiterze, że skończyło się tylko na oparzeniach palców, ale czuje się jak "przejechany przez ciężarówkę".
Spent the last 24 hours in hospital. I've been "electrocuted" by mic, working, etc. before, but never to the extent of yesterday. Nothing
— Austin Carlile (@austincarlile) wrzesień 19, 2015
to show from it other than burns on my fingers. Lucky to be alive, but today feel like I was ran over by a truck. Close call for the heart.
— Austin Carlile (@austincarlile) wrzesień 19, 2015
Trzeba przyznać, że Carlile miał sporo szczęścia, ponieważ wszystko mogło skończyć się o wiele tragiczniej.
Wokalista jednak do szczęśliwców nie należy. Cały ubiegły rok spędził w szpitalu z powodu licznych operacji związanych z zespołem Marfana, chorobą genetyczną tkanki łącznej. Ta niezwykle groźna dla zdrowia dolegliwość powoduje liczne zmiany w organizmie chorego – najczęściej dotykają one wzroku, układu ruchu, serca i naczyń krwionośnych.
Dyskografię zespołu Of Mice & Men zamyka album "Restoring Force" z 2014 roku.
mg