Tool informuje o postępach w pracy nad nową płytą

/ 8 kwietnia, 2016

Zajmujący się stroną toolband.com wahał się, czy o tym napisać. Jest kwiecień, bał się, że ktoś odbierze to jako spóźnione prima aprilis. W końcu jednak się zdecydował. Jak muzykom grupy Tool idzie tworzenie następcy albumu „10,000 Days”?

Podczas odwiedzin loftu zespołu poszedłem kupić sobie wodę w oldskulowej maszynie Pepsi. Zauważyłem, że w jej miejscu, tam gdzie stała ona przez 30 lat, znajduje się mała lodówka. Zszokowany odwróciłem się do Danny’ego, by mi to wytłumaczył. Poważnym tonem odrzekł, że automat Pepsi umarł.

Znaki wysyłał od kilku miesięcy – hałasów wydobywających się od czasu do czasu z okolic wiatraka i niezbyt subtelnych wibracji głównej części (bez konsultacji z obsługą często rozwiązywano to zmniejszeniem ciśnienia i/lub wepchnięciem ręcznika pod maszynę). Z wyrazu twarzy Danny’ego wnioskuję, że wciąż był w żałobie.

Z tego, co mi powiedziano – automat Pepsi odszedł w pokoju z przyczyn naturalnych w nocy – prawdopodobnie spalił się kompresor. Kiedy jeden z członków zespołu poszedł po Red Bulla podczas ostatniej sesji pisania/aranżacji, zauważył, że przestał mruczeć i że wszystkie napoje w środku są ciepłe. Po sprawdzeniu, czy ktoś nie wyjął wtyczki, dotarło do nich dobitnie, że nie działa. A więc to był koniec.

I wtedy dopiero przechodzi do muzyki…

Ta maszyna była cierpliwym świadkiem powstawania każdej jednej kompozycji Toola, wiernie serwowała im ulubione zimne napoje, gdy mieli przerwę, by przedyskutować dany riff lub chwilę wolnego, gdy komponowanie zamarło. Po krótkiej dyskusji członkowie zespołu jednomyślnie podjęli decyzję – by uczcić wieloletnie usługi automatu – o kontynuowaniu sesji. Potem rozmawiano jeszcze, czy ją naprawiać, czy może całkowicie odnowić. Dopóki  nie zostanie wezwany jakiś technik i całkowita naprawa nie wejdzie w grę, nie jest pewne, jak nieobecność maszyny wpłynie na przyszłe dźwięki Toola.

Brzmi to niemal jak jakaś metafora, jakby mowa tak naprawdę nie była o automacie… Jednak chyab rzeczywiście chodzi o serwującą napoje maszynę. Admin pod koniec wpisu wreszcie wspomina o nowej płycie.

Osobiście nie uważam, by to coś zmieniło, zwłaszcza że trwa proces pisania/aranżacji i zostało tylko kilka „krótszych” utworów do skończenia (?) oraz gładkie przejścia między dwoma czy trzema. (Oczywiście musimy wziąć pod uwagę, że pewne zmiany mogą nastąpić przy dopasowywaniu wokali, już po skończeniu aranżowania). Mimo wszystko nie sądzę, by odejście automatu Pepsi wpłynęło w jakiś znaczący sposób na tworzony właśnie przez zespół nowy materiał. A jeśli tak, ktoś może chcieć zacząć szukać nowych jednostek chłodzących…

Tyle od muzyków ze studia. Potem do pracy zabierze się Maynard James Keenan. Wokalista w licznych wywiadach zapewnia, że gdy będzie muzyka, słowa z pewnością popłyną. Na razie jednak razem ze swoim innym zespołem, Pusciferem, rusza w trasę koncertową po Europie promować krążek „Money Shot”. Opowiada o niej jako Major Douche. Ze Starego Kontynentu wróci w drugiej połowie czerwca.

ud

KOMENTARZE

Przeczytaj także