W 1990 roku muzycy Soundgarden, Mother Love Bone i Pearl Jam stworzyli Temple of the Dog, by nagrać tylko jeden album – ku czci zmarłego wokalisty i przyjaciela Andrew Wooda. Perkusista Matt Cameron podczas niedawnej rozmowy z Radio.com dał nadzieję na więcej.
Płyta „Temple of the Dog” po 25 latach ukaże się raz jeszcze. Reedycja może zawierać wcześniej niepublikowany materiał.
Sądzę, że są jakieś alternatywne nagrania i że Chris nagrał jakieś demo. A jego demówki są naprawdę super. Niektóre są naprawdę niesamowite. Nadawałyby się, wszystko zależy od ich jakości.
Muzyk przyznaje jednak, że lubi, gdy ludzie słyszą dopiero finalny produkt.
Nie chodzi o to, że nagrania mają jakieś braki, to raczej filozoficzna różnica. Jako artysta uważam, że proces tworzenia muzyki jest fantastyczny, ale musi w nim być trochę prywatności. Nie podoba mi się panująca obecnie filozofia – oczekiwanie, że wypuści się wszystkie nagrania, z prób i demo. Nie podoba mi się to… Ale podejrzewam, że dla fanów usłyszenie czegoś powstałego podczas prac, dowiedzenie się, jak tworzona jest płyta, to coś super.
Usłyszymy inną wersję „Hunger Strike” (albo chociaż „Say Hello to Heaven”)?
Mimo wątpliwości Matt Cameron zasugerował ponadto, że miłośnicy Soundgarden również już wkrótce będą mieli się z czego cieszyć. Album „Badmotorfinger”, który w tym roku także obchodzi swoje 25-lecie, prawdopodobnie też ukaże się z dodatkami.
Tymczasem muzycy tej grupy pracują już nad nową płytą, następczynią „King Animal” z 2012 roku. Połowa utworów podobno jest już napisana – zdradził niedawno Chris Cornell.
ud