Steven Wilson udostępni swoją muzykę w serwisach streamingowych. Zdecydował się na to w dniu śmierci Prince’a, gdy podczas koncertu postanowił zagrać kilka jego utworów. Większość publiczności nie rozpoznała twórczości zmarłego artysty. Były muzyk Porcupine Tree opowiada portalowi PopMatters:
Kiedy odszedł Prince, byłem z moim zespołem w Wiedniu. Usłyszeliśmy o jego śmierci jakieś pół godziny przed wyjściem na scenę. Byłem bardzo poruszony – Prince przez większość lat 80. był moim numerem jeden, jeśli chodzi o muzycznych bohaterów. Tego wieczoru spróbowałem złożyć mu hołd. Pamiętam, jak zapowiadałem utwór – było jasne, że połowa publiczności nie wie, kim był Prince. Może słyszeli imię i kilka przebojów, ale to było wszystko. Zacząłem zastanawiać się, dlaczego tak jest.
Doszedł do wniosku, że dzieje się tak, gdyż większość muzyki Prince’a jest niedostępna.
Bycie dostępnym w serwisach streamingowych to sposób na dotarcie do szerszej publiczności i szerzenie świadomości o tym, co robisz. Nieobecność w nich to niemal wymazanie siebie z historii.
Steven Wilson nadal ma wątpliwości co do jakości dźwięku, słuchania utworów wyrwanych z kontekstu i wpływu, jaki cyfrowe platformy mają na format albumu, ale odstawia je na bok. Ważniejsze jest to, by jego muzyka była słuchana.
Prince zmarł 21 kwietni 2016 roku w wieku 57 lat w swoim domu na przedmieściach Minneapolis. Utwory Stevena Wilsona powinny trafić do katalogów Apple Music, Spotify, Google Play, Deezer i Tidal w najbliższym miesiącu. Znajdzie się tam również ostatni krążek artysty „Hand. Cannot. Erase”.
Mimo że ukazał się niewiele ponad rok temu, Steven Wilson pracuje już nad kolejną solową płytą, roboczo zwaną „SW5”. Ma nadzieję, że do czasu, aż ją skończy, wymyśli dla niej lepszy tytuł. Poniżej możecie obejrzeć teledysk do pochodzącego jeszcze z poprzedniego wydawnictwa utworu „Routine”.
ud