Bez wątpienia fani muzyki zgromadzeni w klubie Bluebird Cafe w Nashville nie spodziewali się, że lokalny koncert stanie się miejscem występu samego Stevena Tylera. Muzyk, który pojawił się w klubie jako gość, zdecydował, że jednak wejdzie na scenę. Między zapowiedzianymi występami wykonał dwa utowry – najpierw "Jaded" ze swoim dobrym znajomym Marti Frederiksenem, a później "Dream On" do którego samodzielnie przygrywał sobie na pianinie.
Miejsce, w którym odbył się ów improwizowany występ mieści zaledwie 90 osób. Bez wątpienia ta garstka miała ogromne szczęście, że pojawiła się tego dnia w klubie. Sam Tyler przyznał później, że nigdy nie grał w tak małym pomieszczeniu, a generalnie w Nashville zajmuje się pisaniem nowych utworów.
Nie wiadomo jeszcze, o jakie utwory chodzi, ponieważ jakiś czas temu pojawiły się informacje, że Steven Tyler planuje nagrać solowy album. Muzyk wspominał, że zespół Aerosmith również popracuje nad nowym wydawnictwem.
mg