Slayer sporo przeszedł w ostatnich kilku latach. W maju 2013 roku zmarł jeden z założycieli zespołu, gitarzysta Jeff Hanneman. W tym samym roku z grupy wywalony został perkusista Dave Lombardo. Pierwszego jeszcze w czasie choroby zastępował Gary Holt z Exodusa, na miejsce drugiego wrócił Paul Bostaph.
Niedługo w tym nowym składzie muzycy wydadzą nową płytę. Jak im się pracowało Slayerowi? Słyszeliśmy, że po zmianach w zespole panuje lepsza chemia. „Teraz Rock” postanowił spytać o to Toma Arayę.
Wiesz, że dokładnie tak jest? Nie chciałbym tu wyjść na ćwoka, który sam siebie całuje w tyłek, ale naprawdę dogadujemy się teraz wyjątkowo dobrze. Zdarzało się nam grać koncerty, a potem mieć kilka tygodni przerwy przed następnymi, w tym czasie nie odbywając żadnych prób. Zwykle pierwszy koncert po takim czasie jest trudny. Teraz jednak jest zupełnie inaczej. Wiesz, zdarza się czasem, że stoisz na scenie, grasz jakiś numer, ale robisz to automatycznie, nie skupiasz się, za to twoje myśli krążą gdzie indziej, wokół zupełnie innych spraw. I dajemy czadu, a ja myślę sobie: cholera, to brzmi naprawdę świetnie, rany, jesteśmy niesamowicie zgrani! Nie graliśmy od dwóch tygodni, a brzmimy wspaniale!
Wokalista / basista jeszcze nie raz w trakcie wywiadu potwierdzał, że muzycy zespołu Slayer teraz rozumieją się tak dobrze jak nigdy. Pochwalił też zaangażowanie Paula Bostapha i Gary’ego Holta w nagrywanie płyty „Repentless”.
Z utworów, które się na niej znajdą znamy już tytułowy kawałek, „When the Stillness Comes” oraz „Implode”. Jeden z utworów, „Piano Wire”, skomponować miał jeszcze Jeff Hanneman podczas tworzenia poprzedniego albumu „World Painted Blood” (tego muzyka nie usłyszymy jednak na nowym wydawnictwie).
Jedenasty album studyjny grupy ukaże się 11 września 2015 roku, a cały wywiad z Tomem Arayą znajdziecie już w sierpniowym numerze „Teraz Rocka”, który już trafił do kiosków!
ud | fot. Antje Naumann, CC BY-SA 3.0