Slash w rozmowie z billboard.com potwierdził, że pracuje już nad następcą „World on Fire”. Trwająca jeszcze trasa koncertowa promująca tamten album wcale mu w tym nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie – zdecydowanie lepiej niż w domu nowe utwory pisze mu się w drodze.
Pracujemy nad nowym materiałem na następne nagrania. Kiedy trasa się skończy, zaczniemy przedprodukcję i prawdopodobnie wejdziemy do studia wiosną.
Czego możemy się spodziewać po nowych utworach?
Są bardzo rytmiczne i to jest zdecydowanie coś, o co mi chodzi. Zobaczymy, w którą stronę to pójdzie. To się zmienia, w pewien sposób ewoluuje. Zaczynasz od jakiegoś pomysły i powoli przekształca się on w inną myśl. Na razie brzmi to wspaniale i jestem podekscytowany.
Gdy gitarzyście przyjdzie coś do głowy, łapie za telefon i nagrywa. Potem podczas prób zaczyna ogrywać pomysły z zespołem. Ma czas na ich dopracowanie – trasa potrwa jeszcze jakieś pół roku, więc ze spokojem możemy mu zaufać, że już w 2016 roku świat usłyszy premierowe kompozycje Slasha.
Tymczasem muzyk przypomniał trochę starsze utwory i wydał koncertówkę „Live at the Roxy 9.25.14”. Przy okazji wyjaśnił też, dlaczego woli płyty winylowe.
ud