Van Halen tworzą obecnie gitarzysta Eddie Van Halen i perkusista Alex Van Halen (obaj w zespole od samego początku) oraz syn Eddiego, basista Wolfangang Van Halen i wokalista David Lee Roth, śpiewający w tym zespole w latach 1974–85, 1996 i od 2007 roku do dziś. Sammy Hagar, występujący w tej roli trochę krócej, spytany został ostatnio przez magazyn „Rolling Stone”, jak dziś postrzega tę grupę.
Mogę tylko spekulować na podstawie tego, co widzę na YouTube, z rzeczy, które czasem podsyłają mi ludzie. Znajomi piszą zawsze „hej, sprawdź to”, włączam i myślę „o, nie, znów to”. Nie oglądam tego. Oczywiście słyszałem część albumu koncertowego. Tam po prostu nie ma żadnej chemii. Nie lubią siebie nawzajem. To oczywiste. To jak zespół z tyłu z jakimś kolesiem z przodu. Założę się, że po koncercie nie zamieniają z sobą pięciu słów.
Oczywiście dawniej było lepiej. Kiedyś – czyli wtedy, gdy on był w zespole.
Kiedy to zobaczyłem, pomyślałem, że po prostu brak jest chemii. W Van Halen od początku o nią chodziło. Ogarniał ich ogień. Gdy dołączyłem do grupy, muzyczna chemia była wspaniała. Byliśmy przyjaciółmi, płonął w nas ogień. Dobrze się bawiliśmy, to powinno być nielegalne. Teraz to zniknęło.
Wokalista Van Halen krytykuje, ale nie marzy o powrocie do niego. Ma po prostu nadzieję, że jeszcze kiedyś dana mu będzie szansa pogadania z Eddiem Van Halenem. Tymczasem nie chce zdradzić, o co im poszło.
Sammy Hagar ostatnio zajmuje się przede wszystkim grupą The Circle. Niedawno obiecał również, że trzecia płyta Chickenfoot powstanie. W wolnych chwilach szykuje też imprezową książkę kucharską „Are We Having Any Fun Yet? The Cooking & Partying Handbook”.
ud