Roger Daltrey przedstawia swoje zdanie jasno – zespół AC/DC nie powinien kontynuować kariery bez Briana Johnsona. W rozmowie z lfpress.com mówi:
Bardzo mi przykro z powodu Briana. Musiało mu pęknąć serce po tych wszystkich latach, które poświęcił zespołowi. Oświadczenie pożegnalne grupy, mówiąc delikatnie, było bardzo szorstkie dla Briana. Współczuję mu, to musiało zaboleć.
Wokalista The Who zna Briana Johnsona osobiście, zapewne więc wie, co mówi.
Rozmawiałem z nim. Ma mnóstwo rzeczy, które chce robić w życiu. Uważam, że AC/DC będzie tęsknił za Brianem bardziej niż Brian za AC/DC. Tak sądzę. Czego można się spodziewać po Australijczykach? A Brian jest bardzo uroczym człowiekiem. Znam go od 40 dziwnych lat.
Aż taki optymizm nie płynie z oficjalnego oświadczenia Briana Johnsona o jego zdrowiu i przyszłości. Wokalista zapewnił w nim, że na razie nie zamierza przechodzić na emeryturę. Występy na żywo mogą być wykluczone, ale planuje jakieś studyjne nagrania.
Na stanowisko nowego wokalisty AC/DC rozważał kilka osób. Na przesłuchaniach zjawili się głównie wokaliści grup naśladujących Australijczyków, m.in. Darren Caperna z Back in Black czy Gary Stephen „Angry” Anderson. Podobno trwały też rozmowy z Stevenem Tylerem z Aerosmith. Ostatecznie zespół wybrał Axla Rose’a z Guns N’ Roses.
O nim Roger Daltrey też ma coś do powiedzenia. Na pytanie, czy wybiera się na któryś z nadchodzących koncertów AC/DC w Europie, zareagował śmiechem.
To znaczy iść i zobaczyć karaoke z Axlem Rose’em? Dajcie spokój.
A Wy wybieracie się na przykład 22 maja do Pragi?
ud