Zespół Stone Temple Pilots próbuje odbudować swoją pozycję na rynku muzycznym z nowym wokalistą – obecnie jest to Chester Bennington. W ubiegłym roku okazało się, że muzycy z zespołu nie mogli porozumieć się ze Scottem Weilandem, dlatego zdecydowali o jego wyłączeniu. Wokalista po dziś dzień nie może pogodzić się z tą decyzją, ale jak przekonuje na naszych łamach Eric Kretz – to było jedyne słuszne rozwiązanie:
Zanim przejdziemy do rzeczy przyjemnych, opowiedz o rozstaniu ze Scottem Weilandem. Musiało być dla ciebie trudne, zdaje się, że byłeś z nim najbliżej w zespole?
Fakt, na początku lat 90. – w 1992 czy 1993 roku – byłem ze Scottem bardzo blisko, ale w miarę upływu czasu ta więź się zepsuła. Ludzie się zmieniają. Niestety, Scott dopuścił, by jego osobowość odseparowała go od reszty zespołu. Doszliśmy do punktu, w którym nie mogliśmy już pracować razem.
Scott tłumaczył, że poszło o jego chęć grania na żywo całości repertuaru płyty Core, podczas gdy wy woleliście koncerty z największymi przebojami…
Och, taka decyzja nigdy nie wynika z jednego problemu. Złożyło się na to wiele spraw. Ta była jedną z nich – postanowił wykonywać Core samodzielnie, bez Stone Temple Pilots, ale jak mówiłem, to jeden ze stu spornych punktów, jakie podzieliły nas ze Scottem.
Cały wywiad przeprowadzony przez Bartka Koziczyńskiego znajdziecie w majowym numerze Teraz Rocka.
mg | tr