Phil Rudd w związku ze swoimi kłopotami z prawem wyrzucony został z AC/DC tuż przed premierą ostatniej płyty „Rock or Bust” i trasą ją promującą. Zastąpił go Chris Slade. Perkusista niejednokrotnie podkreślał, że chciałby odzyskać pracę, a wszystko, czego potrzebuje to kilka minut rozmowy z gitarzystą Angusem Youngiem.
Jednak potem sprawy się pokomplikowały. Słuch zaczął tracić wokalista Brian Johnson. Lekarze zakazali mu dalszego koncertowania. Na jego miejsce przyszedł Axl Rose z Guns N’ Roses. Basista Cliff Williams zdecydował się za to zakończyć karierę po trasie. Mimo tego wszystkiego Phil Rudd uważa, że zespół AC/DC nie powinien się zatrzymywać.
Nie uważam, by był to dobry pomysł. Angus nigdy nie grał lepiej niż na płycie „Rock or Bust”. Gra wspaniale. Dlaczego miałby to porzucić? To tak, jakby Napoleon przestał szukać nowego miejsca do podbicia.
A Waszym zdaniem powinien kontynuować czy zejść już ze sceny? Przypomnijmy, że grałby dalej prawdopodobnie nie tylko bez Johnsona i Williamsa, lecz z pewnością także bez swojego starszego brata i współzałożyciela grupy Malcolma Younga.
Perkusista tym razem nie powtórzył, że chciałby być jeszcze częścią tej mechanicy zwanej AC/DC. Jakiś czas temu wspominał, że jeśli już, to raczej nie Axlem Rose’em. Poza tym teraz ma na głowie co innego – promocję swojej solowej płyty „Head Job”. Wiosną rusza z nią na podbój Europy. Niestety na razie nie ma w planach Polski, ale jeszcze nie wszystko stracone. Kolejne daty mają zostać ogłoszone wkrótce.
ud